To nie przypadek Koma

Lyrics

  • Song lyrics sandra mul...
[Tymi]
Białostockie podwórka - Koma, tam się zaczęło
Deficyt na perspektywy i wreszcie przełom
Jesteśmy tutaj, to nie przypadku dzieło
Twierdzili, że ten rap musi umrzeć jak Romeo
To nie minęło, dziś silniejszy po sukcesach
Każdego dnia pamiętam o priorytetach
Próbuje wygrać o lepsze życie przetarg
Może zawiodę jak w Sydney męska sztafeta
Los się uśmiecha, wtedy z niego korzystam
Gram o najwyższe stawki jak w Hazardzistach
To nie przypadek, założenie się ziszczą
Przedwcześnie rozkłada ręce tylko pesymista
Bym nie pomyślał, że tak się poukłada
Że poza miasta obręb wyjdzie lokalny hałas
Nowe nagrania, rośnie odbiorców grono
To nie przypadek STR, 17 z Komą

[Koma]
Właśnie w tej chwili słowa do wszystkich, którzy we mnie wątpili
Pytam was i kto to mówi jak Bruce Willis, nic przypadku czyli
Jestem tu bo mam wyraźny powód
Słowa, które parzą tak jak chili, prawdziwy dowód
Mam wielkie szczęście, że nie jestem przypadkowym MC
Przeznaczenie od zwykłego kaprysu znaczy więcej, za to ręczę
Przecież nie da się ukryć faktu, Koma, 17, STR
Nie jesteśmy tu z przypadku, tak po prostu jest
Nie odwrócimy rzeczy biegu, choć byś my nie chcieli
Musimy trzymać się tych reguł
Hip-hop czyli życie na piątym biegu
Odwaga większa niż chodzenie nago po śniegu

Ref.: Nasz punkt widzenia
Wszystko z czasem się zmienia
To daje do myślenia
Wszystko kwestia przeznaczenia x2

[Mały]
Wciąż te same problemy, ludzie życiem zmęczeni
Ciągle wierzą w to, że uda się coś zmienić
Nie tracą nadziei, swoim ideałom wierni
Zdają sobie sprawę, że nic w zasięgu ręki
Rozejrzyj się dookoła, wiele osób cierpi
Wielu bez dachu nad głową, bez żadnych pieniędzy
Mały po raz kolejny, rzeczywistości obraz
Te same schematy co jakiś czas wracają do nas
To nie przypadek, świat tak został stworzony
Jeden zadowolony, drugi przytłoczony
Po raz kolejny słyszysz nasze rymy
Po raz kolejny być może cię poruszymy
Dlaczego to robimy, co pokierowało, nie wiemy
To nie przypadek, tak być musiało

[Pih]
Nie miałem wielu fartów, ciężko od startu
Z nas dwóch ty jesteś dziełem przypadku
W głowie się nie mieści (wiesz) bo nie znasz faktów
To nie zabawa, nie pamiętasz nie było żartów
Łatwo mi przyszło, nie byłem w kursie
Nie dane było stanąć mi na pewnym gruncie
Nie szedłem na oślep, po omacku jak lunatyk
Od marzenia do marzenie, nie na raty
Cały czas w pogoni za uciekającym horyzontem
Burzliwe morze, szukanie tego co nazywasz lądem
W sercu hodowałem podejrzenia, dałem im rosnąć
Wielka niewiadoma wyszła przed wiosną
W stronę dawnych czasów ukłon, tylko ukłon
To było wczoraj, dziś obchodzi mnie co będzie jutro
Nowa płyta w drodze, TPS w chuj megabajtów
Naprawdę wierzyłeś, że to było dziełem przypadku

Ref. x3


Rate this interpretation
contributions:
sandra mul...
sandra mul...
anonim