Z łopotem flag Kobranocka
Lyrics
-
7 ratings
ojciec na ręce go często brał, przyciskał do munduru
on w niebogłosy się wtedy darł, nie wytrzymywał z bólu
mówili o nim dziwny syn, brali go za mazgaja
on wiedział swoje mimo kpin - guziki uwierają
żeby ukończyć osiem klas, to w szkole nie bez wzruszeń
mundurek było włożyć czas, choć niby to fartuszek
gdy się pod szyją zapięte ma, zgodnie z regułą słuszną
nic nie pomoże wietrzenie klas, każdemu ciągle duszno
to nie jest miłość, ten kult do szmat
habitów szmer - łopotem flag
po zawodówce zatrudnił się gdzieś w firmie budowlanej
na plecach nosił wielkie B, cementem zachlapane
a potem nawet czuł we śnie, że go wbetonowano
tak uwierało go to B, bo miał je pod pidżamą
to nie jest miłość...
nigdy nie zastanawiał się, że kiedy wstawał rano
zaczął ubierać dzieci swe, jak jego ubierano
pozornie zdobiąc, zwoje szat określać chcą człowieka
a właśnie niszczą go od lat i czynią go kaleką
to nie jest miłość...
on w niebogłosy się wtedy darł, nie wytrzymywał z bólu
mówili o nim dziwny syn, brali go za mazgaja
on wiedział swoje mimo kpin - guziki uwierają
żeby ukończyć osiem klas, to w szkole nie bez wzruszeń
mundurek było włożyć czas, choć niby to fartuszek
gdy się pod szyją zapięte ma, zgodnie z regułą słuszną
nic nie pomoże wietrzenie klas, każdemu ciągle duszno
to nie jest miłość, ten kult do szmat
habitów szmer - łopotem flag
po zawodówce zatrudnił się gdzieś w firmie budowlanej
na plecach nosił wielkie B, cementem zachlapane
a potem nawet czuł we śnie, że go wbetonowano
tak uwierało go to B, bo miał je pod pidżamą
to nie jest miłość...
nigdy nie zastanawiał się, że kiedy wstawał rano
zaczął ubierać dzieci swe, jak jego ubierano
pozornie zdobiąc, zwoje szat określać chcą człowieka
a właśnie niszczą go od lat i czynią go kaleką
to nie jest miłość...
contributions: