Co by się nie działo Kazik

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
I co by się nie działo, nie wypadnę za burtę
Płynę se na fali, napierdalam głównym nurtem
Robię to na sto pro, z siebie daje na mikrofonie tyle, że zacznie im się ból dupy wiem, he
Łapię zwiechę, rozum przychodzi z wiekiem
Pamiętam niewiele po melanżach, akcje nazywane filmem chyba czeskim
Może to mnie niszczy, ale zdecydowanie wciąga ta branża
Wiem, że to nie jest przypadek
To co robię wpłynęło na moje życie na plus i to mega ważne
Gdyby nie muzyka nie miałbym swojego punktu spojrzenia na ten świat, który dopierdala strasznie
Często widzę niewyraźnie, czasem potrzebuję ciszy w samotności, tylko moje cztery ściany
Spowolniony tok myślenia, po dawce palenia czuję się mega wyluzowany
Nie mam dziewczyny na stałe, to nie tak, że nie potrafię kochać, pozory cię mylą
Dam ci tyle szacunku ile ty okazujesz sama sobie
Więc mi nie mów, że to ja jestem tu świnią
Ha, chore jazdy mnie nie miną
Jestem jaki jestem, mi jest dobrze tak

Od lat wchłaniam rap i to więcej, bo kiedy nawijam coś, to ziomek całym sercem
Autentyczny MC, tu jest moje miejsce, tu się wychowałem, kurwa tu jest mój dom
Robię tylko to co uważam za słuszne
Nie żałuję głupot, które robiłem po wódce
Wiesz, że to jest mój cel
Stać przy mikrofonie, tak byś kojarzył ten track już po pierwszej nutce

Kolejny raz udało się to jakoś będzie
Znowu pochlali my, dlatego ciężki jest ten dzień
Życie w ciągłym pędzie, tego scena rusza, nie będzie
Tu życie na luzie, powolnym tempem po swoje człowieku
Życie nie bez stresu mam swoje jak każdy chyba
Błędy, które popełniłem nauczyły mnie wygrywać
Nie wypływam na głębokie wody, bo twardo stąpam po ziemi w podziemiu, ziom

Wbij na nasz terem, pokażę ci kto jest pozerem
A kto zatrzęsie w tej rap grze
Robię to no bo to szczere, a przy tym to czuje na przejebanej zajawce
Nie przesiaduję na ławce już
Na zdjęciach przecieram co jakiś czas kurz
Wiem, że prawdziwych ludzi z tych których poznałem jest naprawdę obok jedenastu

Nie zamykaj mamo dzisiaj drzwi, bo późno będę
Śpij, nie czekają na tą wiecznie stuffem upalona gębę
Nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło
Wpadam w monotonię i ciężko mi patrzeć w przyszłość
I gdyby nie hip-hop i gdyby nie grono kilku ziomów to dawno czar życiowy mi prysnął
Piję czystą, na wkurwienie sposób idealny
Myśli zalewane procentami
W chuju wszystko mam i [?]
Robię tak i uwierz mi, czuję się świetnie, kompletnie, całkowicie ziomku
Może świat się już nie zmieni,ale to co tu się ceni to być dla samego siebie w porządku




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim