Obejmę dozorcostwo Katarzyna Dąbrowska

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
Spotkałam cię w barze,
a, pal to sześć,
ludzie się muszą spotykać gdzieś,
ty śmiałeś się z marzeń,
no trudno, niech...
Niech tam, na zdrowie,
jak śmiech - to śmiech!
Miałeś długi i zapłaciłam,
byłam druga - nie mówiłam,
chorowałeś - ja nie spałam,
nie wracałeś - ja czekałam.
Dzis mi ciebie brak jak chleba -
ręce moje to sieroty,
coś by nimi objąć trzeba,
ale nie chcę już - tęsknoty -
ale nie chcę już...

Obejmę
Obejmę dozorcostwo
na cichej, spokojnej ulicy,
obejmę dozorcostwo,
niech żaden już na mnie nie liczy,
do pracy
będzie mi blisko,
na klatce
zdobędę poważne stanowisko,
a kiedy ktoś do mnie w zaloty zbyt ostro -
obejmę dozorcostwo -
i - miotłą - i miotłą - i miotłą!
i - miotłą - i miotłą - i miotłą!

Mówiłeś o sobie
raz tak, raz tak,
miałeś kufajkę, a potem frak,
zapłonął ci w głowie
żar wielkich spraw,
to piłeś na zdrowie,
jak pan.. jak cham...
Byłeś biedny - harowałam,
byłeś święty - ja przetrwałam,
ty kłamałeś - powtarzałam,
gdy się śmiałeś - ja się śmiałam
Dzisiaj, kiedy jesteś żaden,
wstaję rano bez pobudki,
jest mi, jakbym zjadła żabę...
i coś ciągnie mnie do wódki!
i coś ciągnie mnie do wódki!

Obejmę
Obejmę dozorcostwo
- na cichej, spokojnej ulicy -
obejmę dozorcostwo,
niech żaden już na mnie nie liczy
do pracy
będzie mi blisko,
na klatce
zdobędę poważne stanowisko
a kiedy - już wszystko -
się zamknie - na amen...
to jeszcze.. wpadnie...
za bramę!




Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim