Wena Kaliber 44

Lyrics

  • Song lyrics s314ryt
    1 rating
DAB:
Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma
Choć pot wstepuje na czoło jak morena
Zżera mnie trema, myślę o tym o czym nie powinienem
W tym momencie - chyba się przekręce
Coraz goręcej i pióro drży w ręce
Rozpoczęte dzieło i coś się zacięło
A ile to już lat minęło, od kiedy wszystko się zaczęło
Rewolucja jak z mono do stereo
Inne pomysły bombardujš wyobraznie
Jak meteorytów deszcze - chłopcze chcesz jeszcze?
Cóż proszę bardzo jedni łakną inni wzgardzą
To dla iluś popularny jak "smok Miluś"
Hip hop ma wyróść jak dąb przed domem wielki
Ciągle kręcić i nęcić jak cukierki
Poprawiam usterki, zmieniam jak fale radia
nutki stoją w rządku jak honorowa gwardia
Spróbuj się wychylić a utrę Ci nosa
Figa z makiem, trafiłeś jak na kamień kosa
Masz złe intencje poniesiesz konsekwencje
Słuchaj głosu serca tym lepiej im prędzej
Bo to jest ważne co jest w każdym lecz głęboko
Nie potrzebne tutaj jest szkiełko i oko
Kształtowanie siebie i rozwijanie
Zdążanie do doskonałości w granicach możliwości
Posiadanie moralności i techniki
Bo życie to nie tylko atak ale i uniki
Zdradliwa wena raz jest raz jej nie ma
Ja ją prowokuję bo to moja domena
Dla mnie jest hip hop i dla mnie jest scena
A co dla ciebie, zapytaj siebie
Zdradliwa wena raz jest raz jej nie ma
Ja ją prowokuję bo to moja domena
Dla mnie jest hip-hop (dla mnie mikrofon) i dla mnie jest scena
A co dla Ciebie - zapytaj siebie


Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
s314ryt
s314ryt
anonim