Piosenka Turystyczna Kabaret Skeczów Męczących

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 favorite
Znów budzę się, sam chyba nie wiem gdzie
50 stopni w słońcu, w cieniu też
Żona mi wrogiem, dziecko nie chce jeść
W Egipcie witam ósmy dzień
Dlaczego ja, Ahmedzie, pytam cię
O wszystko tutaj muszę prosić się
Wyciąga rękę, chyba czegoś chce
I ciągle tutaj to spotyka mnie

Daj dolara, daj, daj, daj, daj, daj
Bo tutaj taki jest kraj
Wszędzie tylko: dolara daj
Daj dolara. daj, daj, daj, daj, daj
Chcesz ręcznik, leżak lub czaj
Dalej, dalej, proszę, dolara daj

Kolejny rok, gdzieś indziej jechać chcę
Zacząłem w korku na Zakopiance
Minąłem Pcim, już zaraz Rabka Zdrój
Tam samochodów pewnie też jest mmm...
Zalany łzami, śniło mi się, że
Że na Kasprowym bez kolejki tnę
Wyciągam ręce, czy ja tego chcę
Już szlag mnie trafia przez tę muzykę

Dopiero gdy psyjedzies ty
Zostawis u nas syćkie dutki
Wrócis boso, wrócis boso
Wrócis boso, wrócis boso

Kolejny rok, gdzie jechać mam mój Boże?
Postanowiłem wybrać polskie morze

Zobaczyłbyś plażę, zobaczyłbyś keję
Ale nie zobaczysz, bo tu ciągle leje

Za kasę wydaną w kraju
Przez tydzień mógłbyś być w raju
Więc błagam cię leć
Pora już na ciebie, leć
Nosiłbyś się tam jak król
Pogoda i szwedzki stół
Opaski chcą, abyś je założył znów
I poleciał gdzie ten wymarzony...

Daj dolara daj, daj, daj, daj, daj
Bo tutaj taki jest kraj
Wszędzie tylko: dolara daj
Daj dolara. daj, daj, daj, daj, daj
Chcesz ręcznik, leżak lub czaj
Dalej, dalej, proszę, dolara daj
Daj dolara daj, daj, daj, daj, daj
Bo tutaj taki jest kraj
Wszędzie tylko: dolara daj




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim