O jaki to wstyd Kabaret Skeczów Męczących
Lyrics
O jak to wstyd, gdy na głowę litr,
I nagle na porcelanie, dzisiejsze śniadanie już lśni,
O jaki to wstyd.
Już wiem piwem nie przepija się,
O jaki to faul, że kredens choć wielki,
okropnie to zmieścił się w oknie i spadł,
O jaki to faul.
Już wiem we dwóch kredens da podnieść się,
Jak można nie podnosząc głowy, schować szklanki,
Dobrać się do straszliwie grubej Anki,
I nago w berecie mieć zdjęcia na necie,
O Boże jaki to wstyd,
O Boże jaki to wstyd,
O Boże jaki to wstyd.
O jaki to dół, gdy rano bardzo boli Cię głowa,
szwankuje mowa, kasa zerowa, moralniacha,
Wnet telefon dzwoni i mówią tak,
Ojcze do radia wzywamy Cię,
Ojcze do radia wzywamy Cię.
I nagle na porcelanie, dzisiejsze śniadanie już lśni,
O jaki to wstyd.
Już wiem piwem nie przepija się,
O jaki to faul, że kredens choć wielki,
okropnie to zmieścił się w oknie i spadł,
O jaki to faul.
Już wiem we dwóch kredens da podnieść się,
Jak można nie podnosząc głowy, schować szklanki,
Dobrać się do straszliwie grubej Anki,
I nago w berecie mieć zdjęcia na necie,
O Boże jaki to wstyd,
O Boże jaki to wstyd,
O Boże jaki to wstyd.
O jaki to dół, gdy rano bardzo boli Cię głowa,
szwankuje mowa, kasa zerowa, moralniacha,
Wnet telefon dzwoni i mówią tak,
Ojcze do radia wzywamy Cię,
Ojcze do radia wzywamy Cię.
contributions: