Syrenka Jerzy Porębski
Lyrics and guitar chords
-
1 favorite
Łowili rybacy w Wiśle ryby, w żaki, niewody, więcierze,
A w sieciach rybek było niewiele, ktoś im te rybki bierze.
Wiec zasadzili się ciemna nocką, by chwycić złego szkodnika,
A księżyc złoto świecił na niebie, gdy rybka im z sieci znika.
Wtem smukła panna z wody wyjrzała, półryba a półdziewica,
Oczy rybaków mgłą zachodziły, tak piękne miała lica,
Piersi strzeliste, tono wspaniałe, z włosów jej krople spływały,
Wysmukłe dłonie, białe ramiona z ich sieci rybki brały.
Rzucili się hurma rybacy do wody i piękną pannę pojmali,
On a się wita, do Wisły chciała, lecz już nie dosięgła fali.
W drewnianej klatce, miejską podwodą, wieźli ją na Rynek Stary,
Wieźli tę pannę z rybim ogonem, by brać od pospólstwa talary.
I stała klatka wśród gapiów tłumu, a w niej Syrenka leżała,
Aż młody rybak, wielce przejęty, miłością do niej zapałał.
Gdy ciemna nocka znowu wróciła, rybak i jego druhowie,
Rozbili klatkę, dziewkę zabrali, a ona w te słowa powie:
Wyście mi życie uratowali, wyjęli z mego więzienia,
Będziecie mogli po wieki wieków, korzystać z mego ramienia,
Ja was orężem i mądrą radą, od złego losu obronię,
I przed zaraza, ogniem i wrogiem, was własną tarczą osłonię.
Niech mym imieniem chroni się każdy, kto złego losu się lęka,
I tak się stała Warszawy symbolem, półryba, półdziewka Syrenka.
A ona sama w wiślanej fali, po dzień dzisiejszy się pluska,
Gdy kiedyś nocą, staniesz nad Wisła, patrz jak się złoci jej łuska.
Am
E7
A w sieciach rybek było niewiele, ktoś im te rybki bierze.
Dm
Am
E7
Am
Wiec zasadzili się ciemna nocką, by chwycić złego szkodnika,
A księżyc złoto świecił na niebie, gdy rybka im z sieci znika.
Wtem smukła panna z wody wyjrzała, półryba a półdziewica,
Oczy rybaków mgłą zachodziły, tak piękne miała lica,
Piersi strzeliste, tono wspaniałe, z włosów jej krople spływały,
Wysmukłe dłonie, białe ramiona z ich sieci rybki brały.
Rzucili się hurma rybacy do wody i piękną pannę pojmali,
On a się wita, do Wisły chciała, lecz już nie dosięgła fali.
W drewnianej klatce, miejską podwodą, wieźli ją na Rynek Stary,
Wieźli tę pannę z rybim ogonem, by brać od pospólstwa talary.
I stała klatka wśród gapiów tłumu, a w niej Syrenka leżała,
Aż młody rybak, wielce przejęty, miłością do niej zapałał.
Gdy ciemna nocka znowu wróciła, rybak i jego druhowie,
Rozbili klatkę, dziewkę zabrali, a ona w te słowa powie:
Wyście mi życie uratowali, wyjęli z mego więzienia,
Będziecie mogli po wieki wieków, korzystać z mego ramienia,
Ja was orężem i mądrą radą, od złego losu obronię,
I przed zaraza, ogniem i wrogiem, was własną tarczą osłonię.
Niech mym imieniem chroni się każdy, kto złego losu się lęka,
I tak się stała Warszawy symbolem, półryba, półdziewka Syrenka.
A ona sama w wiślanej fali, po dzień dzisiejszy się pluska,
Gdy kiedyś nocą, staniesz nad Wisła, patrz jak się złoci jej łuska.
contributions: