Bulwary Umiaru Janusz Radek

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Po Warszawie chodzą straże
Miejska, rzeczna i przydrożna
Bo rzekomo na bulwarze
Napić się nie można
Po Warszawie huczą skargi
Ludziom się to nie podoba
Ma być bulwar suchej wargi
I mokrego dzioba

A nam tu w Krakowie
Nie mieści się to w głowie
Na rany Kmicica
Toż to bulwar nie ulica
I o co wam chodzi
I o co taki krzyk
Bo komu zaszkodzi
Nad Wisłą jeden łyk

Lepszą twarz pokażcie Światu
Tu kompromis jest konieczny
Niech się wypowiedzą: Ratusz
I sąd ostateczny
Przecież inne są pomysły
Po co zaraz karać naród
Zróbcie tu na brzegu Wisły
Bulwary umiaru

Bo nam tu w Krakowie
Nie mieści się to w głowie
Na rany Kmicica
Toż to bulwar nie ulica
I o co wam chodzi
I o co taki krzyk
Bo komu zaszkodzi
Nad Wisłą jeden łyk

Jeśli nie działają słowa
Gdy nie słucha naród krewki
Wtedy trzeba zastosować
Metodę Dratewki
Niech stołeczny urząd Gminy
Na bulwary wyśle barki
Z zapasami baraniny
I dosypie siarki

Choć nam tu w Krakowie
Nie mieści się to w głowie
Na rany Kmicica
Toż to bulwar nie ulica
I o co wam chodzi
I o co taki krzyk
Bo komu zaszkodzi
Nad Wisłą jeden łyk

Martwi się Dratewka młody
Nawlekając cienką nitkę
Czy nie braknie w Wiśle wody
Na polską popitkę
Po Warszawie chodzą straże
Miejska, rzeczna i przydrożna
Bo rzekomo na bulwarze
Napić się nie można

Można, można, nawet trzeba
Można, można, nawet trzeba
Można, można, nawet trzeba
Można, można, nawet trzeba
Można, można, nawet trzeba
Trzeba
Można
Trzeba
Można
Trzeba
Można, można, nawet trzeba
Tak.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim