Dwie paczki papierosów Janusz Gniatkowski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 favorite
Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną pali, dymi, kopci wciąż
Twój narzeczony i twój przyszły mąż

Z rozpaczy, moja miła, nawet anioł by się wściekł
Wszak siedem godzin czekać to jest wiek
Kasieńko, skarbie miły, do twych dąsów sił mi brak
Więc nie dręcz mnie i wreszcie powiedz "tak"

Oczy, uleczyć mogą tylko mnie twe oczy
Ich blask i czar me serce ciągle toczą
Zapomnieć chcę, lecz jakoś nie da się
Nie, nie, nie, nie!

Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną kiedyś padnie u twych stóp
Nie chłopiec zakochany, ale trup!

Dymię, kopcę jak zły komin
Lecz ciebie to nie gnębi
Nie grzeje ani ziębi
Zatruwasz mnie, dziewczyno
Tą podłą nikotyną
Czterdzieści złych "Giewontów" to nie żart

Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną pali, dymi, kopci wciąż
Twój narzeczony i twój przyszły mąż

Z rozpaczy, moja miła, nawet anioł by się wściekł
Wszak siedem godzin czekać to jest wiek
Kasieńko, skarbie miły, do twych dąsów sił mi brak
Więc nie dręcz mnie i wreszcie powiedz "tak"

Oczy, uleczyć mogą tylko mnie twe oczy
Ich blask i czar me serce ciągle toczą
Zapomnieć chcę, lecz jakoś nie da się
Nie, nie, nie, nie!

Dwie paczki papierosów wypaliłem z winy twej
Od siedmiu przeszło godzin czekam cię
Zatruty nikotyną kiedyś padnie u twych stóp
Nie chłopiec zakochany, ale trup!




Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim