Codziennie Janek Samołyk
Lyrics
-
2 ratings
Samotność lampy na biurku
Blasku monitora, hałasów na podwórku
Przesadna bliskość słuchawki telefonu
Wieczorem wychodzę, rano wychodzę z domu
Ostatnio nie zmieniłem się w cale
Chociaż tak bardzo tego chciałem
Codziennie staram się pamiętać,
Że chłopcy i dziewczęta muszą chodzić na ustępstwa
I co? Czasami mam już dość
Nadchodzi noc
Czy jest tam ktoś?
Nareszcie, zapomnę we śnie
Odwiedzaj mnie codziennie
Satelitarnie i naziemnie
Wpadaj kiedy pada
Wpadaj kiedy nie ma o czym gadać
Codziennie, codziennie
I co? Zabiorę cię stąd
Jak zechcesz, bo przecież może nie chcieć
Być ze mną, gdy nadejdzie noc
I co? Zabiorę cię stąd
Jak zechcesz, bo przecież może nie chcieć
Być ze mną, gdy nadejdzie noc
Blasku monitora, hałasów na podwórku
Przesadna bliskość słuchawki telefonu
Wieczorem wychodzę, rano wychodzę z domu
Ostatnio nie zmieniłem się w cale
Chociaż tak bardzo tego chciałem
Codziennie staram się pamiętać,
Że chłopcy i dziewczęta muszą chodzić na ustępstwa
I co? Czasami mam już dość
Nadchodzi noc
Czy jest tam ktoś?
Nareszcie, zapomnę we śnie
Odwiedzaj mnie codziennie
Satelitarnie i naziemnie
Wpadaj kiedy pada
Wpadaj kiedy nie ma o czym gadać
Codziennie, codziennie
I co? Zabiorę cię stąd
Jak zechcesz, bo przecież może nie chcieć
Być ze mną, gdy nadejdzie noc
I co? Zabiorę cię stąd
Jak zechcesz, bo przecież może nie chcieć
Być ze mną, gdy nadejdzie noc
contributions:
Most popular songs Janek Samołyk
Similar artists
muzyka końca lata
38 song