Basia Jan Kaczmarek

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
W schludnym miasteczku, gdzie się wszyscy znają,
gdzie każdy rok się składa z ogórkowych dni,
gdzie macki estrad bardzo rzadko docierają,
a raz na tydzień idzie jakiś kiepski film,

tam mieszka Basia, zagorzała czytelniczka,
zawiłość uczuć - to nie dla niej. Nic z tych spraw...
Basia po pracy wieczorami wiele czyta,
iluzoryczny światek przeżyć przez to ma.

Bije dwunasta, wszyscy śpią
krawiec z krawcową, z kotem kot,
Władkowi śni się Zocha, a Jankowi Stasia.
Ciemni i głucho, wkoło noc,
jedynie ćmy kierują lot
do pokoiku, gdzie po nocach czyta Basia.

A on a czyta z satysfakcją jakąś dziką,
o nagim życiu, gdzieś daleko w Puerto Rico.
Cały porządny śpi już dom.
A ona kończy drugi tom
Taka lektura - tu w miasteczku! To ryzyko!

Potem to wszystko jej się śni,
więc cała w szczęściu wstaje i...
biegnie do pracy, gubiąc resztki sennych wątków.
Gubiąc pozornie, bo gdy nocka
zajrzy znowu do jej okna
z wypiekami czyta wszystko od początku.

Basia niebrzydka jest, dość miła i niegłupia,
a mimo to nie ma nikogo tyle lat
i zostanie starą panną przez tę miłość swą zachłanną
do okładek, tomów i książkowych kart.

Teoretycznie życie zna i to jak!
Lecz choć miasteczko jej to nie jest Puerto Rico
nie znajdzie Basia męża, nie,
bo przez te książki mija się
z jakąś normalną, minimalną choć praktyką!




Rate this interpretation
Rating of readers: Terrible 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim