Knajpa Bękartów Jacek Stęszewski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 favorite
I:
Knajpa i kościół, most nad rzeką,
Spożywczy, nocny, radio taxi
Zanurzam się odkrywszy wieko,
W ten obraz nędzy i rozpaczy

Częstują mnie czerwonym winem,
Codzień to samo, dzień w dzień od nowa;
Dziewczyna ruda a ja przy niej,
Przystanek, stacja benzynowa

Dusze wystygłe i pokłute
Prawie na wszystko obojętne
Czekają by stąd jakiś diabeł
Zawlókł do piekła ich za rękę

I czy to wszystko mi się śniło,
Czy było tylko, zapomniałem
Kiedy spuchniętą twarz otyłą
Nad lepkim blatem pochylałem

Ref:
Uciekamy od śmierci,
w swych nietrzeźwych przyczynach,
Nieuleczalni pacjenci
w swych obskurnych melinach;
Uciekamy od śmierci,
Która i tak zawsze przy nas;
Pewni siebie, nadęci
i rubaszni nad wyraz

II:
Grzechy sekrety, tajemnice,
Gorzkie zaklęcia i popioły
I w sztok pijane czarownice
Wódką karmiące swe demony

I w tej oazie dla bękartów,
Gdzie na zatrutej latam miotle,
Aby się dobić nie dla żartów,
W jednym się z nimi tłoczę kotle

Kapsel i piwo, piana ścieka
Leci w dół gęstym wodospadem
Kufel się pieni, już nie czekam
I tak jest tu za każdym razem

Pół litra rumu stoi przy mnie
Może zabraknąć trzeba więcej,
Zanim odpadnę i wystygnę
Rumem wypłukam swoje serce

Ref:
Usychamy jak liście,
Więdniejemy po cichu
być może ktoś kiedyś nas wciśnie
Między książki na strychu

Uciekamy od śmierci,
Niechętnie czekamy na wyrok,
Zachowując w pamięci
Tych, którzy za świata są szybą

III:
Knajpa i kościół, most nad rzeką,
Piekarnia zamiast radio taxi;
Otwieram okno, już nie wieko
I widzę trzeźwy świat rozpaczy




Rate this interpretation
Rating of readers: Terrible 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim