Epoka do Wycierania Jacek Stęszewski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
I:
Pod darnią duszy gryzące myśli,
Żółci rozlanej potoki;
W zwierciadłach źrenic mgliste odbicie
Chorej na wszystko epoki

To w jej wąwozach rozkoszne kaźnie
I zabliźnione nadzieje;
Zapach miłości, ognie koszmarne,
A z nich robaczywe płomienie

II:
Tkwimy tu razem na wschodniej ścianie
Przyklejeni do zbocza
Spod nóg kamienie lecą na szaniec
Pod nami otchłań głęboka

Czasami wariat skoczy z tych zboczy
Zacznie odwagą się poić
Wbije pazury w serce epoki
By ją za życia uzdrowić

III:
Po drugiej stronie spływa po skale
Szaleńczy strumień przepychu
Zaś hipokryzji tłuste liszaje
Kwitną od zmierzchu do świru

Zaraz poniżej obok urwiska
Boga ścierają z banknotów
palą ogniska i patrzą z bliska
W oczy pijanych proroków

Ref:
I jakiś anioł siada na mej skale:

Cześć - mówi - będę cię strzegł
Masz moje skrzydła i leć
Nieważny planet jest ruch
Bo przecież będzie nas dwóch
A w tym wąwozie co dnia
Przeklęta walka niech trwa
Tam twoja głowa jest do wycierania

Cześć - mówi - będę cię strzegł
Masz moje skrzydła i leć
Nieważny planet jest ruch
Bo przecież będzie nas dwóch
A w tym wąwozie co dnia
Przeklęta walka niech trwa
Tam twoja głowa jest do wycierania

Cześć - mówi - będę cię strzegł
Masz moje skrzydła i leć
Nieważny planet jest ruch
Bo przecież będzie nas dwóch
A w tym wąwozie co dnia
Przeklęta walka niech trwa
Trzymać się skały i być,
nie puścić gliny i żyć.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim