Drzwi Jacek Stęszewski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 favorite
I:
Otwieram dzisiejsze drzwi,
gdzie czerwony świt tak jak kolor mojej krwi;
i trwam tu, oddycham, i żyję bo chcę
zobaczyć znów mój most nad rzeką
Ten, przez który Bóg przemyca mnie

Przez kolejne wchodzę drzwi,
gdzie strzepują ze mnie popiół wypalonych dni;
za włosy mnie szarpią i kradną me sny,
Lecz wchodzę na mój most nad rzeką,
za widnokręgiem milknie mój krzyk

Ref:
A ja zęby zagryzam i majaczę przez sen,
Wszystkich świętych przeklinam,
I sam siebie rozgrzeszam chociaż wiem że to złe
W imię Ojca i Syna

II:
Brudne rynsztokowe drzwi,
Nie otwieram ich, tu je ktoś otwiera mi
Wołają, nie idę, i tonę bo chcę
I płonie mój most, spływam rzeką w ściek
Przechodzę znów po życia dnie

Kolejne bez klamek drzwi
Jak wariat się śmieję, diabeł targa mnie za brwi
I krzyczy, zeskrobując skrzepłą już noc,
że marszczy się czas, pod powieką dnia
uderza w swój bęben, do tańca mi graj

nanana...

Ref:
A ja zęby zagryzam i majaczę przez sen
Wszystkich świętych przeklinam
I sam siebie rozgrzeszam chociaż wiem, że to złe
W imię Ojca i Syna

III:
Jutro też otworzę drwi
Jeśli będę tutaj, jesli tylko starczy sił
Więc sprawdzam, czy żyję, bo żyć mi się chce
By znów wejść na mój most nad rzeką
I raz ku górze, raz po życia dnie




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim