Bezdomni Jacek Skubikowski
Lyrics
-
1 favorite
Przyjacielu z głupich lat
Jaki prosty był nasz świat
Znał dobro i zło
Miał sto kroków na sto
Nie więcej
Noce słodkie jak ze snu
I dziewczyny co bez tchu
Kochały jak nikt
A im bliżej był świt – goręcej
Tam chyba nawet łzy
Miały lepszy smak
I mniejszy był ten wstyd
Że boli coś aż tak
Choćbyś biegł ile sił
Stopy spiekł aż do krwi
Nie trafisz tam bo
To już było, już po
I żyje tylko w nas
Mimo lat, wciąż jak bezdomni
Z wiarą w cud, z wiarą w sens
Dzień za dniem
Wciąż mniej przytomni
Mimo burz, mimo klęsk
Mówią mi, że masz swój dom
O tygodnie drogi stąd
Że łatwo żyć tak
Kiedy mało już brak do szczęścia
Mówią też, i wybacz im
Mówią jesteś innym kimś
Nie wierzę, lecz wiem
Że znasz cenę za sen
W jakim przyszło żyć
Mimo lat, wciąż jak bezdomni
Z wiarą w cud, z wiarą w sens
Dzień za dniem
Wciąż mniej przytomni
Mimo burz, mimo klęsk
Jaki prosty był nasz świat
Znał dobro i zło
Miał sto kroków na sto
Nie więcej
Noce słodkie jak ze snu
I dziewczyny co bez tchu
Kochały jak nikt
A im bliżej był świt – goręcej
Tam chyba nawet łzy
Miały lepszy smak
I mniejszy był ten wstyd
Że boli coś aż tak
Choćbyś biegł ile sił
Stopy spiekł aż do krwi
Nie trafisz tam bo
To już było, już po
I żyje tylko w nas
Mimo lat, wciąż jak bezdomni
Z wiarą w cud, z wiarą w sens
Dzień za dniem
Wciąż mniej przytomni
Mimo burz, mimo klęsk
Mówią mi, że masz swój dom
O tygodnie drogi stąd
Że łatwo żyć tak
Kiedy mało już brak do szczęścia
Mówią też, i wybacz im
Mówią jesteś innym kimś
Nie wierzę, lecz wiem
Że znasz cenę za sen
W jakim przyszło żyć
Mimo lat, wciąż jak bezdomni
Z wiarą w cud, z wiarą w sens
Dzień za dniem
Wciąż mniej przytomni
Mimo burz, mimo klęsk
contributions: