Wydarzenie w knajpie Jacek Kaczmarski
Lyrics and guitar chords
-
3 favorites
W knajpie na zielonych ścianach rozwieszono tu i tam
Trzy obrazki, zdjęć parę i folder.
Przy stoliku kapitan pochylony pije sam.
– Czy tu wolne – spytałem. – Wolne.
– Zapal, synu. – Nie palę. – Jak nie palisz, to pij!
Patrz, akurat została nam resztka.
Nim przyniosą coś więcej, to pod chuch popłucz ryj.
Twoje zdrowie! Bądź zdrów! – Nie omieszkam.
– No i cóż – po kolejce tak Kapitan mi rzekł –
– Wódę ciągniesz jak stary, nie kryję,
A czyś czołg widział z bliska, do ataku czyś szedł,
Kiedy pocisk nad uchem ci wyje?
Ja pod Kurskiem w okopach, pośród trupów i krwi,
Byłem wtedy sierżantem, a w boju
Za moimi plecami byli tacy jak ty,
A tyś żył tutaj sobie w spokoju!
Nagle umilkł, znów wypił, potem podnieść się chciał,
Patrząc na mnie, by może przestraszyć.
– Ja pół życia, łajdaku, za ciebie żem dał,
Ty przez palce je puszczasz, Judaszu!
A karabin ci dać! A do boju cię gnać!
A ty wódę tu chlasz z kombatantem! –
Czułem się jak w okopie, w kurskim piekle, gdzieś tam,
Gdzie kapitan był jeszcze sierżantem.
On się szarpał i pił, on pijany już był
I nie puszczał mnie aż do wieczora.
Wreszcie mu odpaliłem, kiedy opadł już z sił:
– Kapitanie, nie będziesz majorem!
Am
Trzy obrazki, zdjęć parę i folder.
A7
Dm
Przy stoliku kapitan pochylony pije sam.
Dm
Am
– Czy tu wolne – spytałem. – Wolne.
E7
Am
– Zapal, synu. – Nie palę. – Jak nie palisz, to pij!
Patrz, akurat została nam resztka.
Nim przyniosą coś więcej, to pod chuch popłucz ryj.
Twoje zdrowie! Bądź zdrów! – Nie omieszkam.
– No i cóż – po kolejce tak Kapitan mi rzekł –
– Wódę ciągniesz jak stary, nie kryję,
A czyś czołg widział z bliska, do ataku czyś szedł,
Kiedy pocisk nad uchem ci wyje?
Ja pod Kurskiem w okopach, pośród trupów i krwi,
Byłem wtedy sierżantem, a w boju
Za moimi plecami byli tacy jak ty,
A tyś żył tutaj sobie w spokoju!
Nagle umilkł, znów wypił, potem podnieść się chciał,
Patrząc na mnie, by może przestraszyć.
– Ja pół życia, łajdaku, za ciebie żem dał,
Ty przez palce je puszczasz, Judaszu!
A karabin ci dać! A do boju cię gnać!
A ty wódę tu chlasz z kombatantem! –
Czułem się jak w okopie, w kurskim piekle, gdzieś tam,
Gdzie kapitan był jeszcze sierżantem.
On się szarpał i pił, on pijany już był
I nie puszczał mnie aż do wieczora.
Wreszcie mu odpaliłem, kiedy opadł już z sił:
– Kapitanie, nie będziesz majorem!
contributions: