Limeryki o narodach Jacek Kaczmarski
Lyrics and guitar chords
-
55 favorites
Był Anglik, co przyjaźń nawiązał z Hindusem
Z najczystszej sympatii, a nie pod przymusem.
Do dzisiaj by trwała
Ta przyjaźń wspaniała,
Lecz Hindus nieświeży dał mu ser.
Pretensje mieć trudno do tego Anglika,
Gdy druh w narodowej go dumie dotyka.
Więc wzgardził pariasem
I przyjaźń swą z czasem
Położył u stóp – Irlandczyka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Raz Francuz sąsiada miał, co był z Somalii,
W Tuluzie mieszkali i pastis pijali.
Lecz wnet się przekonał
Potomek Dantona
Że druh jego łeb ma ze stali.
Nie mieli pretensji koledzy Francuza,
Że przepić nie umiał czarnego łobuza.
Lecz rzekli: Mon ami,
Jak pić chcesz – to z nami!
Bo nie dla przybłędów Tuluza!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Raz Chińczyk w Japonce się tak zauroczył,
Że wizje małżeństwa był przed nią roztoczył,
Lecz Kwiat Kraju Wiśni
Rzekł – ani się mi śni!
Spójrz w lustro, wszak skośne masz oczy!
Cóż z sercem złamanym uczynić na świecie?
Więc poszedł do wojska i śnił o odwecie.
Lecz – losu ironio! –
Brak wojny z Japonią
Do mnichów więc strzela w Tybecie!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Sympatię Singalez raz czuł do Tamila,
Choć wrogość dzieliła ich ludy na Sri-La-
Nce – dawnym Cejlonie,
Gdzie nawet są słonie
W polityce mądre nad wyraz.
Lecz słoń Singaleza – Tamilów sympatyk –
Zwykł noc mu po nocy wykradać granaty,
I pojął Singalez,
Że musi, choć z żalem
Sympatie swe spisać na straty.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Był też Palestyńczyk, co z Żydem się bratał
W przyjaźni tej widząc nadzieję dla świata,
Strzelając do niego
Powtarzał: Kolego,
Ta krew nas połączy na lata.
Lecz w takiej przyjaźni nie widział Żyd cnoty,
Bo nie miał ochoty na nowe Golgoty,
Więc rzekł – przyjacielu,
My tu, w Izraelu
Nie mamy dla ciebie roboty!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Libijczyk, choć żony miał trzy, muzułmanki,
Czadyjkę sprowadził do swojej lepianki
I rzekł: Dla przykładu
Dam ja z tobą czadu –
I brał ją – wieczory i ranki.
Choć miłość przeszkody pokonać potrafi –
Nie zebrał za czyn swój Libijczyk ów braw i
Dla dobra socjali-
Zmu ją mu zabrali
Ci, których wychował Kadafi.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Bez tchu w herbaciarni wypiwszy pięć herbat
Albańczyk zapałał miłością do Serba,
Lecz Serb, po Śliwowi-
Cy – Albańczykowi
Na zębach wypisał swój herbarz.
Szczerbaty Albańczyk – to pół Albańczyka,
Niejeden polityk się na tym potyka,
Choć jęczy duch Tity,
Że zbędny polityk,
Gdzie trzeba dentysty – praktyka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Na Cyprze był Turek, co druha miał – Greka,
Obydwu zabrała rodzima bezpieka.
Przy więźniów wymianie
Spotkali się w bramie –
Bez słowa minęli – człek człeka.
Wnet Greczyn u Turków, u Greków zaś Turek
O jednej godzinie stanęli pod murek.
W czas potem niedługi
Nad jednym i drugim
Piaszczysty się wznosił pagórek.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Rosjanin był, który – nie jego to wina –
Za brata uważał pewnego Gruzina.
Czas drużby był krótki,
Bo ów nie pił wódki,
Rosjanin nie pijał zaś wina.
Napisał na niego gdzie trzeba więc donos
I łzę nad przyjaźnią utoczył wzmocnioną.
W obozie zaś Gruzin
Odsiedział lat tuzin,
Lecz przecież go w końcu zwolniono!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ci wszyscy o których tak długo tu mendzę
Co dzień się widują na forum OeNZet
I skarżą się wzajem
Na ludy i kraje,
Nie skarżąc się jednak na nędzę.
Bo mają do siebie już to kuluary
Gdzie naród z narodem się chwyta za bary,
Że nie o to chodzi,
Kto komu gdzie szkodzi,
Lecz o to – po ile dolary.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Był Polak-patriota, co przy wódki skrzynce
Zawierał przyjaźni pakt z Ukraińcem.
Od słowa do słowa
Dotarli do Lwowa
Ścierając się jak dwa odyńce.
Gdy bić się skończyli, trafili za kraty
Podarłszy w pamięci doniosłe traktaty:
Bo gdy przyjdzie czas –
Wy nas, a my was!
Po brzuchach! – i: budem rezaty!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ach gdybyż narodów na świecie nie było,
Jak nam by się wtedy szczęśliwie tu żyło!
Dla dobra człowieka, dla szczęścia ludzkości
Złączonej w potężnym uścisku miłości,
Aż z trzaskiem pękałyby kości.
Był inny Serb, który zwykł włazić na drzewo
Skąd patrzeć z tęsknotą mógł na Sarajewo.
Snajperską lunetą bośniackim kobietom
Posyłał miłosny swój zew on.
Padały rażone poselstwem jak kaczki
Islamski i ortodoksyjne Bośniaczki.
A świat wciąż wytykał, że śmiałość czetnika
charakter ma na zbyt junacki.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ormianin pokochał smagłego Azera,
Swe serce jak dywan u nóg rozpościerał.
Aż najadł się strachu, bo żył w Karabachu
Więc teraz nienawiść go zżera.
Choć wierzył w Chrystusa, a Azer w proroka,
Obydwu jednako pochłonął Apoka-
Liptyczny wir szału, co dywan na całun,
Zamienia co dnia w mgnieniu oka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Po latach rozłąki znów, jak Niemiec z Niemcem
Saksończyk z Bawarem się wzięli za ręce.
A już słychać anse, że chudną finanse
W jedności splecionej na prętce.
Jest rada na trwogi - ocalimy uni-
fikacje - gdy już nam nie grozi komunizm.
Wskazali nam młodzi jak trzeba się godzić.
Wszystkiemu są winni Rumuni!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Hiszpański Hidalgo baskijkę całował ,
By więcej ich coś połączyło niż słowa.
Nim całkiem się załgał, zdmuchnęła Hidalga
Namiętność jej zbyt wybuchowa
Ów wyczyn w Hiszpanii nie zyskał poklasku.
Nie będzie już odtąd litości dla basków!
Bo teraz dopiero, zrozumiał Torrero
By nie brać baskijek bez kasku.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Raz do Osetysina rzekł Gruzin - mój umi-
Łowany nie odchodź, bo ból zadasz tu mi.
Gdzie szumi nam morze błękitne w kolorze,
Choć czarne jak mówią w Suchulii.
Osetisyn na to "Gruzińskie gadanie!".
Już gotów na mapie poprawki krwią nanieść.
Rzekł - zrzecz się iluzji - nie będę żył w Gruzji,
Choć godzić nas znów chcą Rosjanie.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Wiódł Koza z Zulusem dysputy w niedziele,
Przed którym z nich przyszłość świetlistsza się ściele.
Rzekł Zulus - kolego - wierz w Uteleziego.
Rzekł koza - to ty wierz w Mandele.
Plemienną nienawiść dyskusja wywlekła,
I krew z czarnych torsów czerwona wyciekła.
W czym morał się znajdzie, że i w Apartheidzie,
Murzynów wciąż dola nielekka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Był Polak co winem częstował Litwina,
Że wynikł spór pewnie wina to wina.
Ścierały się srogo i orzeł, i pogoń,
W wyzwiskach - balasko bądź świnia.
Quo Vadis zapytał by strony Winicjusz.
Polaka z Litwinem nie łączy dziś nic już.
Patriota naciera, bo Litwin się spiera,
Że wieszcz nasz się zwał Mickevičius.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ład nowy na świecie różowi się zorzą.
Narody, narody, narody się mnożą.
Że jeden za drugim, za sprawę pokoju.
Strącają kajdany, powstają do boju!
Nieprędko się chyba położą.
Am
Z najczystszej sympatii, a nie pod przymusem.
G
Do dzisiaj by trwała
F
Ta przyjaźń wspaniała,
E
Lecz Hindus nieświeży dał mu ser.
Am
E7
Am
Pretensje mieć trudno do tego Anglika,
Gdy druh w narodowej go dumie dotyka.
Więc wzgardził pariasem
I przyjaźń swą z czasem
Położył u stóp – Irlandczyka.
Narody, narody! Po diabła narody
Dm
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Am
Historia nam daje dobitne dowody:
E7
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Am
A7
Narody, narody, narody!
Dm
E7
Am
Raz Francuz sąsiada miał, co był z Somalii,
W Tuluzie mieszkali i pastis pijali.
Lecz wnet się przekonał
Potomek Dantona
Że druh jego łeb ma ze stali.
Nie mieli pretensji koledzy Francuza,
Że przepić nie umiał czarnego łobuza.
Lecz rzekli: Mon ami,
Jak pić chcesz – to z nami!
Bo nie dla przybłędów Tuluza!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Raz Chińczyk w Japonce się tak zauroczył,
Że wizje małżeństwa był przed nią roztoczył,
Lecz Kwiat Kraju Wiśni
Rzekł – ani się mi śni!
Spójrz w lustro, wszak skośne masz oczy!
Cóż z sercem złamanym uczynić na świecie?
Więc poszedł do wojska i śnił o odwecie.
Lecz – losu ironio! –
Brak wojny z Japonią
Do mnichów więc strzela w Tybecie!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Sympatię Singalez raz czuł do Tamila,
Choć wrogość dzieliła ich ludy na Sri-La-
Nce – dawnym Cejlonie,
Gdzie nawet są słonie
W polityce mądre nad wyraz.
Lecz słoń Singaleza – Tamilów sympatyk –
Zwykł noc mu po nocy wykradać granaty,
I pojął Singalez,
Że musi, choć z żalem
Sympatie swe spisać na straty.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Był też Palestyńczyk, co z Żydem się bratał
W przyjaźni tej widząc nadzieję dla świata,
Strzelając do niego
Powtarzał: Kolego,
Ta krew nas połączy na lata.
Lecz w takiej przyjaźni nie widział Żyd cnoty,
Bo nie miał ochoty na nowe Golgoty,
Więc rzekł – przyjacielu,
My tu, w Izraelu
Nie mamy dla ciebie roboty!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Libijczyk, choć żony miał trzy, muzułmanki,
Czadyjkę sprowadził do swojej lepianki
I rzekł: Dla przykładu
Dam ja z tobą czadu –
I brał ją – wieczory i ranki.
Choć miłość przeszkody pokonać potrafi –
Nie zebrał za czyn swój Libijczyk ów braw i
Dla dobra socjali-
Zmu ją mu zabrali
Ci, których wychował Kadafi.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Bez tchu w herbaciarni wypiwszy pięć herbat
Albańczyk zapałał miłością do Serba,
Lecz Serb, po Śliwowi-
Cy – Albańczykowi
Na zębach wypisał swój herbarz.
Szczerbaty Albańczyk – to pół Albańczyka,
Niejeden polityk się na tym potyka,
Choć jęczy duch Tity,
Że zbędny polityk,
Gdzie trzeba dentysty – praktyka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Na Cyprze był Turek, co druha miał – Greka,
Obydwu zabrała rodzima bezpieka.
Przy więźniów wymianie
Spotkali się w bramie –
Bez słowa minęli – człek człeka.
Wnet Greczyn u Turków, u Greków zaś Turek
O jednej godzinie stanęli pod murek.
W czas potem niedługi
Nad jednym i drugim
Piaszczysty się wznosił pagórek.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Rosjanin był, który – nie jego to wina –
Za brata uważał pewnego Gruzina.
Czas drużby był krótki,
Bo ów nie pił wódki,
Rosjanin nie pijał zaś wina.
Napisał na niego gdzie trzeba więc donos
I łzę nad przyjaźnią utoczył wzmocnioną.
W obozie zaś Gruzin
Odsiedział lat tuzin,
Lecz przecież go w końcu zwolniono!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ci wszyscy o których tak długo tu mendzę
Co dzień się widują na forum OeNZet
I skarżą się wzajem
Na ludy i kraje,
Nie skarżąc się jednak na nędzę.
Bo mają do siebie już to kuluary
Gdzie naród z narodem się chwyta za bary,
Że nie o to chodzi,
Kto komu gdzie szkodzi,
Lecz o to – po ile dolary.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Był Polak-patriota, co przy wódki skrzynce
Zawierał przyjaźni pakt z Ukraińcem.
Od słowa do słowa
Dotarli do Lwowa
Ścierając się jak dwa odyńce.
Gdy bić się skończyli, trafili za kraty
Podarłszy w pamięci doniosłe traktaty:
Bo gdy przyjdzie czas –
Wy nas, a my was!
Po brzuchach! – i: budem rezaty!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ach gdybyż narodów na świecie nie było,
Jak nam by się wtedy szczęśliwie tu żyło!
Dla dobra człowieka, dla szczęścia ludzkości
Złączonej w potężnym uścisku miłości,
Aż z trzaskiem pękałyby kości.
Był inny Serb, który zwykł włazić na drzewo
Skąd patrzeć z tęsknotą mógł na Sarajewo.
Snajperską lunetą bośniackim kobietom
Posyłał miłosny swój zew on.
Padały rażone poselstwem jak kaczki
Islamski i ortodoksyjne Bośniaczki.
A świat wciąż wytykał, że śmiałość czetnika
charakter ma na zbyt junacki.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ormianin pokochał smagłego Azera,
Swe serce jak dywan u nóg rozpościerał.
Aż najadł się strachu, bo żył w Karabachu
Więc teraz nienawiść go zżera.
Choć wierzył w Chrystusa, a Azer w proroka,
Obydwu jednako pochłonął Apoka-
Liptyczny wir szału, co dywan na całun,
Zamienia co dnia w mgnieniu oka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Po latach rozłąki znów, jak Niemiec z Niemcem
Saksończyk z Bawarem się wzięli za ręce.
A już słychać anse, że chudną finanse
W jedności splecionej na prętce.
Jest rada na trwogi - ocalimy uni-
fikacje - gdy już nam nie grozi komunizm.
Wskazali nam młodzi jak trzeba się godzić.
Wszystkiemu są winni Rumuni!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Hiszpański Hidalgo baskijkę całował ,
By więcej ich coś połączyło niż słowa.
Nim całkiem się załgał, zdmuchnęła Hidalga
Namiętność jej zbyt wybuchowa
Ów wyczyn w Hiszpanii nie zyskał poklasku.
Nie będzie już odtąd litości dla basków!
Bo teraz dopiero, zrozumiał Torrero
By nie brać baskijek bez kasku.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Raz do Osetysina rzekł Gruzin - mój umi-
Łowany nie odchodź, bo ból zadasz tu mi.
Gdzie szumi nam morze błękitne w kolorze,
Choć czarne jak mówią w Suchulii.
Osetisyn na to "Gruzińskie gadanie!".
Już gotów na mapie poprawki krwią nanieść.
Rzekł - zrzecz się iluzji - nie będę żył w Gruzji,
Choć godzić nas znów chcą Rosjanie.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Wiódł Koza z Zulusem dysputy w niedziele,
Przed którym z nich przyszłość świetlistsza się ściele.
Rzekł Zulus - kolego - wierz w Uteleziego.
Rzekł koza - to ty wierz w Mandele.
Plemienną nienawiść dyskusja wywlekła,
I krew z czarnych torsów czerwona wyciekła.
W czym morał się znajdzie, że i w Apartheidzie,
Murzynów wciąż dola nielekka.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Był Polak co winem częstował Litwina,
Że wynikł spór pewnie wina to wina.
Ścierały się srogo i orzeł, i pogoń,
W wyzwiskach - balasko bądź świnia.
Quo Vadis zapytał by strony Winicjusz.
Polaka z Litwinem nie łączy dziś nic już.
Patriota naciera, bo Litwin się spiera,
Że wieszcz nasz się zwał Mickevičius.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? – Usuńcie przeszkody –
Narody, narody, narody!
Ład nowy na świecie różowi się zorzą.
Narody, narody, narody się mnożą.
Że jeden za drugim, za sprawę pokoju.
Strącają kajdany, powstają do boju!
Nieprędko się chyba położą.