Lament zomowca Jacek Kaczmarski
Lyrics and guitar chords
-
1 rating
Siedem lat pracuję ciężko na kawałek chleba,
Jeżdżę po zawszonym kraju od miasta do miasta.
Czy mnie kto zapytał kiedy, czego mi potrzeba?
Albo czy nie marzę o czymś, kiedy w tarczę trzaskam?
Stoję przed zamkniętą bramą, wdycham pył węglowy,
Każą ruszyć do ataku – może mi się dostać.
Od nadużywania gazów mam stały ból głowy –
Czy pomyśli kto, by czasem o mnie się zatroskać?
Syna mi w przedszkolu wszystkie dzieci szykanują
I od żon górników lepiej mi się trzymać z dala.
Bo w tym kraju – ten bohater, komu mordę skują,
A mnie tylko Kiszczak może raz na rok wychwala.
Nie daj Boże coś się zmieni, partia się dogada
Z tymi, którym raz już dobrze przyłożyłem w zimie.
Oni będą za patriotów, a mnie wstyd i biada,
Bo okaże się, że znowu ja wszystkiemu winien.
Raz już wszystkich mieli w ręku – to ich wypuścili.
Nie rozumiem, chyba w ramach walki z bezrobociem.
No bo jakby ich trzymali, co byśmy robili?
Nieszczęśliwy jest zomowiec, sam – jak kołek w płocie.
Dość. Za dużo już tych myśli, niechby był już rozkaz!
Jak pozwolą bić tych leni, dusze z nich wytrzęsę!
Tylko czemu na prowincji? Oto moja troska!
Gdybym w Gdańsku był – przynajmniej widziałbym Wałęsę!
Tylko czemu na prowincji? Oto moja troska!
Gdybym w Gdańsku był – przynajmniej widziałbym Wałęsę!
Em
B
Em
G
Em
Am
Em
Jeżdżę po zawszonym kraju od miasta do miasta.
Em
B
Em
G
Em
Am
Em
Czy mnie kto zapytał kiedy, czego mi potrzeba?
Am
Em
B7
Em
Albo czy nie marzę o czymś, kiedy w tarczę trzaskam?
F
Em
B7
Em
Stoję przed zamkniętą bramą, wdycham pył węglowy,
Każą ruszyć do ataku – może mi się dostać.
Od nadużywania gazów mam stały ból głowy –
Czy pomyśli kto, by czasem o mnie się zatroskać?
Syna mi w przedszkolu wszystkie dzieci szykanują
Em
D
C
D
C
Am
Em
I od żon górników lepiej mi się trzymać z dala.
Em
D
C
D
C
D
G
Bo w tym kraju – ten bohater, komu mordę skują,
Am
Em
B7
Em
A mnie tylko Kiszczak może raz na rok wychwala.
F
Em
B7
Em
Nie daj Boże coś się zmieni, partia się dogada
Z tymi, którym raz już dobrze przyłożyłem w zimie.
Oni będą za patriotów, a mnie wstyd i biada,
Bo okaże się, że znowu ja wszystkiemu winien.
Raz już wszystkich mieli w ręku – to ich wypuścili.
Nie rozumiem, chyba w ramach walki z bezrobociem.
No bo jakby ich trzymali, co byśmy robili?
Nieszczęśliwy jest zomowiec, sam – jak kołek w płocie.
Dość. Za dużo już tych myśli, niechby był już rozkaz!
Jak pozwolą bić tych leni, dusze z nich wytrzęsę!
Tylko czemu na prowincji? Oto moja troska!
Gdybym w Gdańsku był – przynajmniej widziałbym Wałęsę!
Tylko czemu na prowincji? Oto moja troska!
Am
Em
B7
Em
Gdybym w Gdańsku był – przynajmniej widziałbym Wałęsę!
F
Em
B7
Em
contributions: