0
0

Epitafium dla Brunona Jasieńskiego Jacek Kaczmarski

Lyrics and guitar chords

  • Guitar chords azetix
    15 favorites
EEuropa się wędzi, niby łosoś króAlewski
W dymie gazów Bbojowych - wbita na złoty hak!    E           B 
EŻre się kuchasz francuski z szefem kuchni niemieAckiej,
Z ryby takB smakowitej - co przyrządzić i jak!E           B 

D7Żaden stGary się przepis nie wydaje jej doCbry,
Tak czy siakD - trzeba będzie rybę przeciąć na półG!              D 
Już rozprutoG podbrzusze, płynie z głCębi jam rodnych
Czarny kawiDor narodów - politykom na stół!G           D 

A ja wdEmycham Londynu grypogenne opary,     Am 
I Paryża kosztujęBm zgniłowonny roqueEm-forte,              Bm 
Po la EmLa Manczy się błakam, w Rzymie szukać maAmm wiary,
Bezskutecznie za Bmswój pragnąć brać każdy port.Em                Bm 


A mój port jest w stolicy krasnolicych Azjatów,
Gdzie w moździerzu historii nowy utrze się lud!
Tam mi Kałmuk otworzy duszę swoją, jak bratu,
Tam pod ziemią bogactwa siarki, węgla i rud!

Tam poeci kieszenie mają pełne dolarów,
I za szczęście ludzkości przelewają swój tusz!
Tam czerwieńsze od krwi są kumulusy sztandarów,
Od sztandarów zaś, pąki pierwszomajowych róż!

Tam ja - Polak i były obywatel Europy
Pieśń rozwinę i formie nową nadam tam treść!
Bataliony poetów będą lizać mi stopy,
Ja im mannę gwiazd sypnę, żeby mieli co jeść!


Bruno Jasieński: niemieckie imię, nazwisko polskiej szlachty.
Żyd, komunista, bywał w Rzymie, paryskie miał kontakty.
W Moskwie sądzony za szpiegostwo, skazany i zesłany.
Zaginął gdzieś po drodze. Odtąd los jego jest nieznany.


Drogą białą jak obłęd w śnieg jak łajno mamuta
Idę młody, genialny, ręce łańcuch mi skuł.
Strażnik z twarzą Kałmuka w moim płaszczu i butach
Żółte zęby wyszczerza, jakby kwiat siarki żuł.

Nagle widzę, żem w raju po lodowej podróży,
A on - Bóg mój, którego czciłem wam wszak na złość!
Mam więc Boga takiego, na jakiegom zasłużył,
A tam trup mój, biedaczek, zmarzł już całkiem na kość.

Pan zaś spluwa żółtawo, smarka w palce bez chustki
I na krzesło "stół" mówi, a na stół mówi "stoł",
Patrzy kucharz niemiecki wraz z kucharzem francuskim
Jak łososia z kawiorem między zęby już wziął.

Sok po brodzie mu płynie niewątpliwie czerwony
Łyka skórę i ości, wyssał oczy i mózg.
Wszak przez wieki ten łosoś był dla niego wędzony
A on czekał cierpliwie ciemny bóg pustych ust.


Rate this interpretation
Rating of readers: Great 17 votes
contributions:
azetix
azetix
anonim