Ballada autotematyczna Jacek Kaczmarski
Lyrics
Wybacz, odrywam cię od zajęć
Na głowie samą siebie masz,
Krótko mnie znasz. Jak ci się zdaje
Co dziś wyraża moją twarz?
Bezduszne oczy mam człowieka
Nadmiernie kochanego - wiem.
A wszystko - co mnie jeszcze czeka -
Ty nieodmiennie nazwiesz snem,
Kiedy się śmieją z przedszkolaka
Czy o ten mi chodziło śmiech?
Wciąż jeszcze chodzę na czworakach,
A tu na każdym kroku grzech.
Ci po "Obławie" biją brawa,
Jakby nie w nich bił z luf ten błysk.
A gdy akt abdykacji składam,
Klaszczą do taktu krzycząc - bis!
Ktoś rękę po koncercie poda
I powie błyszcząc wprost z zachwytu -
Podoba mi się Synagoga,
Choć jestem antysemitą.
A tu się życie kłębi w tobie
I widzę - lubisz ze mną grać.
Albo rozmyślać o sposobie
Jak tu na własnych nogach stać.
Wiesz, tak mi szczerze kiedyś radził
Ktoś, kto kieliszka ujrzał dno
(I mówiąc ręką usta gładził
Bo słów tych dźwięk zachwycał go),
- Pieniądz sprawdzianem jest roboty,
A struna bardzo krótko drga!
Nie daj poderwać się do lotu,
Kiedy bażantów odstrzał trwa!
Na głowie samą siebie masz,
Krótko mnie znasz. Jak ci się zdaje
Co dziś wyraża moją twarz?
Bezduszne oczy mam człowieka
Nadmiernie kochanego - wiem.
A wszystko - co mnie jeszcze czeka -
Ty nieodmiennie nazwiesz snem,
Kiedy się śmieją z przedszkolaka
Czy o ten mi chodziło śmiech?
Wciąż jeszcze chodzę na czworakach,
A tu na każdym kroku grzech.
Ci po "Obławie" biją brawa,
Jakby nie w nich bił z luf ten błysk.
A gdy akt abdykacji składam,
Klaszczą do taktu krzycząc - bis!
Ktoś rękę po koncercie poda
I powie błyszcząc wprost z zachwytu -
Podoba mi się Synagoga,
Choć jestem antysemitą.
A tu się życie kłębi w tobie
I widzę - lubisz ze mną grać.
Albo rozmyślać o sposobie
Jak tu na własnych nogach stać.
Wiesz, tak mi szczerze kiedyś radził
Ktoś, kto kieliszka ujrzał dno
(I mówiąc ręką usta gładził
Bo słów tych dźwięk zachwycał go),
- Pieniądz sprawdzianem jest roboty,
A struna bardzo krótko drga!
Nie daj poderwać się do lotu,
Kiedy bażantów odstrzał trwa!
contributions: