1788 Jacek Kaczmarski
-
54 favorites
-
2 favorites
Ta pierwsza morska podróż do Australii!
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach
Wszyscy się bali, łkali i rzygali
W drodze do raju. Przewrotności Twoja
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach
Miał czarne diabły strzegące wybrzeży
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas
A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył!
Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza
Płakał nad swoją niechybną zatratą
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach
Statku, co tylko był więzieniem nowym
Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy
Że to nadziei - nie rozpaczy statek
Niejeden żołnierz z ponurej eskorty
(Bo czym się los ich od naszego różnił?)
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni
I płatne dziewki; że zabraknie rumu
Zanim do celu przygnasz okręt szparki
Z marynarzami pili więc na umór
I - wbrew zakazom - grali o więźniarki
Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali
Ale też ciężkoś nas doświadczał, Panie
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali
Za którą mnogim przyszło w oceanie
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody
Więc znaczą nasz zielony szlak mogiły
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby
Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
Ciał nieszczęśników - oprócz Ciebie, Boże
Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania
Lecz - ukarani, więc wystarczy może
Żeś się posłużył straszliwym przykładem
Oni naprawdę dotarli do piekieł
A umierając nie wierzył z nich żaden
Że w swym cierpieniu umiera - człowiekiem
Ląd nam się wydał niegościnny, dziki
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna
Z dnia na dzień - jak się ma stać osadnikiem
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty
By mimo wszystko żyć - nim nam odkryłeś
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty
Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem
W nas jest Raj, Piekło
I do obu - szlaki
D
G
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach
D
A
Wszyscy się bali, łkali i rzygali
D
G
W drodze do raju. Przewrotności Twoja
D
A
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach
Bm
Em
Miał czarne diabły strzegące wybrzeży
Bm
F#m
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas
G
A
D
A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył!
G
A
Bm
(G
D
A
)Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza
Płakał nad swoją niechybną zatratą
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach
Statku, co tylko był więzieniem nowym
Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy
Że to nadziei - nie rozpaczy statek
Niejeden żołnierz z ponurej eskorty
(Bo czym się los ich od naszego różnił?)
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni
I płatne dziewki; że zabraknie rumu
Zanim do celu przygnasz okręt szparki
Z marynarzami pili więc na umór
I - wbrew zakazom - grali o więźniarki
Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali
Ale też ciężkoś nas doświadczał, Panie
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali
Za którą mnogim przyszło w oceanie
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody
Więc znaczą nasz zielony szlak mogiły
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby
Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
Ciał nieszczęśników - oprócz Ciebie, Boże
Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania
Lecz - ukarani, więc wystarczy może
Żeś się posłużył straszliwym przykładem
Oni naprawdę dotarli do piekieł
A umierając nie wierzył z nich żaden
Że w swym cierpieniu umiera - człowiekiem
Ląd nam się wydał niegościnny, dziki
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna
Z dnia na dzień - jak się ma stać osadnikiem
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty
By mimo wszystko żyć - nim nam odkryłeś
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty
Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie
Bm
Em
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich
Bm
F#m
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem
G
A
D
W nas jest Raj, Piekło
Bm
G
I do obu - szlaki
D
A