Libertango Jacek Bończyk

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
W brudnym przejściu podziemnym grał na akordeonie Libertango.
Całe życie, w kółko to samo...
Marnie grał i marnie skończył.
Ludzie rzucali mu do obdartego futerału drobne monety
i jakiś szczeniak z nożem postanowił mu je zabrać.
Zakrwawiony akordeon zarzęził śmiertelnie,
ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
Bezdomny muzyk leżał tam do wieczora
i dopiero człowiek zamiatający ulicę
nie wiadomo po co wezwał pogotowie...

ŚMIERĆ
Wyssała resztkę tchu
ŚMIECH
Odebrał imię mu
Kto ŚMIE
Zagłuszyć szeptem krzyk
Że to ŚMIEĆ
Po prostu nikt

NIKT
Szczególnych znaków brak
NIKT
Jedyny pewny fakt
To FART
Że akordeon miał
I od LAT
W tym mieście grał

Cisza brzmi
Jak akordeon znów
Pustka drwi
Z nie wyśpiewanych nut i słów
BÓL
Anielskie skrzydła ma
BÓG
Libertango gra

Każdy ma swoje niebo
Gdzie Libertango grają
Każdy ma swoje Buenos
Gdzie nóż mu w krtań wbijają
Każdy ma swoje niebo
Jak pieśń nie dokończona
Każdy ma swoje Buenos
Gdzie całe życie kona




Rate this interpretation
Rating of readers: Weak 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim