Ballada o dwóch zegarach Irena Santor

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Kiedyś, o jednej godzinie
Na rogu wspomnień i milczeń
Zegar, ten z placu Trzech Krzyży
Rozmawiał z zegarem, tym z Wilczej

Ten z Wilczej cedził minuty
Powoli sypał je miastu
Ten z placu brzęczał pośpiesznie
Tak jakby mało miał czasu

Dokąd tak gonisz, staruszku? -
Ten z Wilczej zegar zapytał -
Przecież od tego pośpiechu
Sprężyna jak serce ci zgrzyta

Ten z placu uniósł wskazówkę
Powoli, boć to już antyk
I z tamtym trącił się gwiazdą
Aż zadzwoniły kuranty

Bim bam, bim bam

Widzisz - zaskrzypiał po chwili -
Ty już tu możesz tak chodzić
Możesz się nigdzie nie śpieszyć
Szczęśliwi nie liczą swych godzin

A ja tu szedłem i szedłem
Po bruku brudnym i twardym
Na którym ludzie ginęli
A cóż dopiero zegary

Śpieszę więc teraz, by zdążyć
Wspomnienia smutku w ulicach
Zdmuchnąć jak pianę z obłoków
Zmętniałą na kuflu księżyca

I długo jeszcze gwarzyły
I tyle jeszcze wiem o nich
Że sen je zmorzył serdeczny
I zapomniały zadzwonić

Bim bam, bim bam

A gdzieś tam tramwaj zazgrzytał
I gdzieś tam świt już posiwiał
Bo nawet i bez zegarów
Czas nieustannie przepływa

Bim bam, bim bam, bim




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    iga49
    to nie tylko piosenka to nasze życie tak płynie.

    · Report · 6 years ago