Bryndza codzienna Helka Żarówka
Lyrics
Miałam dziś rano obudzić się wcześniej
Dać małej śniadanko i gnać po zakupy
A potem się troszkę powłóczyć po mieście
Dać komuś po ryju i nie iść do ciupy
Nie mogę ja sobie ostatnio pozwolić
Na żadną zadymę, co kończy się paczką
Bo tatuś już siedzi, a trzeba z przedszkola
Odebrać Agunię, podrzucić sąsiadkom
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Niestety zaspałam i budzik się spierdział
Nim oko na świat otworzyłam ciekawe
Deszcz padał za oknem i bryndza codzienna
Jebała tę naszą kochaną Warszawę
Taka mnie niechęć złapała, gdy wstałam
By wreszcie się wylać po długiej tej nocy
Że gdy to zrobiłam, to piwko strzeliłam
Że żaden mi fagas już dziś nie podskoczy
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Cholerne wrażenie, gdy rąbie cię zgaga
I kac po złej wódce wciąż trzyma cię w kleszczach
Córeczka na lewo rajstopy zakłada
Gdy chcesz jej poprawić, to mówi ci: zjeżdżaj
Agunia mnie lubi, nie lubi jak piję
Więc wracam na wyro, złamana i smutna
Za oknem karetka jak skurwysyn wyje
I czekam, jak może przyniesie ktoś wódki
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
No dobra, już jutro obudzę się wcześniej
Dam małej śniadanko i zrobię zakupy
A dzisiaj troszeczkę ja jeszcze się prześpię
Bo jakoś nie mogę, o kurwa, się skupić
Skinheadzi co prawda czekają pod bramą
I panki przebrzydłe, co trzeba ich kosić
Lecz wszystko to było i ciągle to samo
Czas chyba dla siebie amnestię ogłosić
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna (2 x)
Dać małej śniadanko i gnać po zakupy
A potem się troszkę powłóczyć po mieście
Dać komuś po ryju i nie iść do ciupy
Nie mogę ja sobie ostatnio pozwolić
Na żadną zadymę, co kończy się paczką
Bo tatuś już siedzi, a trzeba z przedszkola
Odebrać Agunię, podrzucić sąsiadkom
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Niestety zaspałam i budzik się spierdział
Nim oko na świat otworzyłam ciekawe
Deszcz padał za oknem i bryndza codzienna
Jebała tę naszą kochaną Warszawę
Taka mnie niechęć złapała, gdy wstałam
By wreszcie się wylać po długiej tej nocy
Że gdy to zrobiłam, to piwko strzeliłam
Że żaden mi fagas już dziś nie podskoczy
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Cholerne wrażenie, gdy rąbie cię zgaga
I kac po złej wódce wciąż trzyma cię w kleszczach
Córeczka na lewo rajstopy zakłada
Gdy chcesz jej poprawić, to mówi ci: zjeżdżaj
Agunia mnie lubi, nie lubi jak piję
Więc wracam na wyro, złamana i smutna
Za oknem karetka jak skurwysyn wyje
I czekam, jak może przyniesie ktoś wódki
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
No dobra, już jutro obudzę się wcześniej
Dam małej śniadanko i zrobię zakupy
A dzisiaj troszeczkę ja jeszcze się prześpię
Bo jakoś nie mogę, o kurwa, się skupić
Skinheadzi co prawda czekają pod bramą
I panki przebrzydłe, co trzeba ich kosić
Lecz wszystko to było i ciągle to samo
Czas chyba dla siebie amnestię ogłosić
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna
Bryndza, bryndza codzienna (2 x)
contributions: