Dłonie Halina Wyrodek
Lyrics
czy zjawi się gość taki
ubrany z pańska we fraki
by porwać mnie w świat daleki
za morza, góry i rzeki
gdy taki dzień nastanie
klęknę przed nim na kolanie
tyś mój na wieki, o panie
tak powiem, me kochanie
niech mnie pan zabiera
nagutką jak stoję
życie mi doskwiera
niczego ja się nie boję
ja na wieki jestem twa
ja na wieki jestem twa
ja na wieki jestem twa
ja na wieki jestem twa
czekały cię moje dłonie
moje ręce, me ramiona
ramiona pełne czekania
drętwe czekaniem
oczy moje wypatrywały cię
patrzyły moje oczy
na każdy znak
na ślad znaku
na podejrzenie
serce me gorące zawieszone w piersi
piersi płonące piekłem oczekiwania udręki
kładziesz rękę na mym łonie
łonie dojrzałym jak śliwki
jak one ociekające sokiem
czekały cię moje ręce
moje dłonie, me ramiona
wyśniłem cię, wymarzyłem
ręką noc przebiwszy najpierw
miałaś być głupia jak aksamit
a skóra twa gładkością woła
serce jak ircha miękkie
łagodna miałaś być jak mleko
brzuch twój widziałem jako niebo
jak parkiet dla mych myśli głowy
piersi jak psy w koszykach
uda- rury gorącego pieca
postać wiotka jak świst bata
i tyłek... myślałem także o tym
miałaś być ciepła i głupia jak aksamit
miałaś być ciepła i głupia jak aksamit
miałaś być ciepła i głupia jak aksamit
ubrany z pańska we fraki
by porwać mnie w świat daleki
za morza, góry i rzeki
gdy taki dzień nastanie
klęknę przed nim na kolanie
tyś mój na wieki, o panie
tak powiem, me kochanie
niech mnie pan zabiera
nagutką jak stoję
życie mi doskwiera
niczego ja się nie boję
ja na wieki jestem twa
ja na wieki jestem twa
ja na wieki jestem twa
ja na wieki jestem twa
czekały cię moje dłonie
moje ręce, me ramiona
ramiona pełne czekania
drętwe czekaniem
oczy moje wypatrywały cię
patrzyły moje oczy
na każdy znak
na ślad znaku
na podejrzenie
serce me gorące zawieszone w piersi
piersi płonące piekłem oczekiwania udręki
kładziesz rękę na mym łonie
łonie dojrzałym jak śliwki
jak one ociekające sokiem
czekały cię moje ręce
moje dłonie, me ramiona
wyśniłem cię, wymarzyłem
ręką noc przebiwszy najpierw
miałaś być głupia jak aksamit
a skóra twa gładkością woła
serce jak ircha miękkie
łagodna miałaś być jak mleko
brzuch twój widziałem jako niebo
jak parkiet dla mych myśli głowy
piersi jak psy w koszykach
uda- rury gorącego pieca
postać wiotka jak świst bata
i tyłek... myślałem także o tym
miałaś być ciepła i głupia jak aksamit
miałaś być ciepła i głupia jak aksamit
miałaś być ciepła i głupia jak aksamit