Bo to się zwykle tak zaczyna Halina Kunicka
Lyrics
-
1 favorite
Tak mi wstyd, strasznie wstyd
Lecz zakochałam się
Który raz? Setny raz!
Lecz zakochałam się
Nie chciałam - mały, szczupły, blond
Myślałam - przejdzie, ale skąd!
Dręczę się, męczę się
I nie wiem, czego chcę
Bo to się zwykle tak zaczyna
Sama już nie wiesz, jak i gdzie
Zaintryguje cię chłopina
I to jest znak, że już jest źle
Z początku rzadko go widujesz
A potem chcesz z nim częściej być
I w końcu - trudno, ale czujesz:
Bez niego już nie umiesz żyć
Za jeden dzień z tym twoim ukochanym
Oddajesz tysiąc lat
Za jedną noc zaś, gdyby ci kazano
Oddasz chętnie cały świat
Bo to się zwykle tak zaczyna
I trwa przez długie noce, dnie
A ty nie pytasz, gdzie przyczyna
I kochasz, bo tak serce chce
Tak mi wstyd, lecz mnie w nim
Coś peszy - ojej
Byłam z nim prawie rok
Długo, bo można mniej
To takie przykre sprawy są
Bo przecież, cóż, kochałam go
Dręczę się, męczę się
I nie wiem, czego chcę
Bo to się zwykle tak zaczyna
Sama już nie wiesz, jak i gdzie
Zaczyna nudzić cię chłopina
A to jest znak, że już jest źle
Zaczynasz bywać z nim u krewnych
Lub mówisz mu: "Sam do nich idź"
I w końcu - trudno, jesteś pewna
Że dłużej z nim nie możesz być
Za jeden dzień, dzień bez ukochanego
Oddajesz tysiąc lat
Po nocach nie śpisz, myśląc, jak od niego
Jak od niego zwiać gdzieś w świat
Bo to się zwykle tak zaczyna
I trwa przez jeszcze kilka dni
W końcu go rzucasz, zapominasz
I to jest życie - c'est la vie
Lecz zakochałam się
Który raz? Setny raz!
Lecz zakochałam się
Nie chciałam - mały, szczupły, blond
Myślałam - przejdzie, ale skąd!
Dręczę się, męczę się
I nie wiem, czego chcę
Bo to się zwykle tak zaczyna
Sama już nie wiesz, jak i gdzie
Zaintryguje cię chłopina
I to jest znak, że już jest źle
Z początku rzadko go widujesz
A potem chcesz z nim częściej być
I w końcu - trudno, ale czujesz:
Bez niego już nie umiesz żyć
Za jeden dzień z tym twoim ukochanym
Oddajesz tysiąc lat
Za jedną noc zaś, gdyby ci kazano
Oddasz chętnie cały świat
Bo to się zwykle tak zaczyna
I trwa przez długie noce, dnie
A ty nie pytasz, gdzie przyczyna
I kochasz, bo tak serce chce
Tak mi wstyd, lecz mnie w nim
Coś peszy - ojej
Byłam z nim prawie rok
Długo, bo można mniej
To takie przykre sprawy są
Bo przecież, cóż, kochałam go
Dręczę się, męczę się
I nie wiem, czego chcę
Bo to się zwykle tak zaczyna
Sama już nie wiesz, jak i gdzie
Zaczyna nudzić cię chłopina
A to jest znak, że już jest źle
Zaczynasz bywać z nim u krewnych
Lub mówisz mu: "Sam do nich idź"
I w końcu - trudno, jesteś pewna
Że dłużej z nim nie możesz być
Za jeden dzień, dzień bez ukochanego
Oddajesz tysiąc lat
Po nocach nie śpisz, myśląc, jak od niego
Jak od niego zwiać gdzieś w świat
Bo to się zwykle tak zaczyna
I trwa przez jeszcze kilka dni
W końcu go rzucasz, zapominasz
I to jest życie - c'est la vie
contributions: