Poprawa Gutek

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Babilon to iluzja, więc odrzuć ją mówię ci odrzuć ją
Bo Babilon to wtedy, gdy myślisz, że wiesz, co widzisz
A jest zupełnie inaczej
Patrz na wszystko i wiedz, że jest tylko takie, jakie jest

Są dni, kiedy widać to jak na dłoni
Jedyne, czego dziś od ciebie chcą oni
Chcą abyś zgubił sam siebie w pogoni
Goniąc fikcyjne szczęście czas swój trwonił
Są dni, kiedy widać to jak na dłoni
Jedyne, czego dziś od ciebie chcą oni
Chcą abyś zgubił sam siebie w pogoni
Goniąc iluzoryczne szczęście czas swój trwonił

Poczuj to idealny dzień, pogoda dla bogaczy
Tak jak ten dzień jest bez zmartwień
Więc nie martwię się, bo nie ma, czym
Wszyscy naraz to dla wypoczywaczy
Na dwa zapalam na trzy
Każdy niech zobaczy tyle na ile głęboko patrzy
No, bo to tam jest haczyk
Głębiej, głębiej jestem tam gdzie ciemniej
Widzę jasno miasto niemniej niż w ciszy słyszysz ode mnie
Potajemne powiem wam, dlaczego nam jest ciężko a im lekko
Zainfekowani tym zanim skończą z kolebką swą
stąd swąd pieniędzy władzy
Stoimy przed nimi nadzy
Oni my skąd wziąść azyl
Muzyka mą Mekką
To tak jak smak ekstazy nie pluj w gołe fazy
Totalna magia nazywana też Selektą

Poczuj to, to ze słabości siła
Bo skąd byłaby złość gdyby nie było miłości
Lub byłaby ona niemiła
Poczuj to, to ze słabości płynie i nie minie
I nie winię tych, co mi nie pozwalają mych kraji
Nie odrzuć to daleko to to połapie
Na każdym pułapie będzie wiedział, że to
Za papier jest to wszystko
Uważaj spadniesz nisko
Uważaj z tym to blisko Ciebie, oddajesz się błyskom

Są dni...

Hear me guy, zawsze stać Cię na więcej
Hear me girl, ważny efekt nie intencje
Kontroluj czyny, bo za ich konsekwencje
Jeśli są złe sam miej do siebie pretensje
Pamiętaj o tym, bo w Babilonie
Tak bardzo, bardzo łatwo jest ubrudzić swoje dłonie
Pamiętaj o tym, bo w Babilonie
Tak bardzo łatwo jest ubrudzić swe dłonie
Dumny ten, kto czysty jak Lew Judy w koronie
Czysty ten, w którego sercu żywy ogień płonie
Zabij to, co złe, aby wyrosło nowe
Więc rozpal go w sobie i wszystko gotowe, bo:

Są dni...

Polska kraj, w którym żyję, twu, gniję
W telewizji wciąż te same zakazane ryje
I tak sobie myślę, że w tym kraju szykuje się rewolucja
Nie na ulicach, w głowach, w sposobie myślenia
W sposobie postrzegania rzeczywistości, w świadomości
To oni nas tego nauczyli
To oni chcąc nie chcąc nas do tego przygotowali
A przygotowywali długo
Tak, więc, pewnego dnia
Dzieci rewolucji podniosą dumnie głowy
Nastąpi przewrót
Ci, którzy będą w pierwszych szeregach pogryzą się o władzę z tymi
Którzy byli w cieniu, z tymi, którzy czekali
Rewolucja zje swój ogon, historia się powtórzy
Wszystko i nic ulegnie zmianie
Zmieni się wszystko i nic
Równowaga zostanie utrzymana
To stanie się na twoich oczach, tuz obok ciebie
To od ciebie zależy czy będziesz wiedział, kiedy to się stanie
Bo wiesz, to dzieje się codziennie
Dzień w dzień w każdym mieście w tym pojebanym kraju
To się nazywa walka o przetrwanie




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim