Zacietrzewiony cieć Gustaw Lutkiewicz
Lyrics
Kiedy słońce o zachodzie
Czochra parku wonny kark
Kiedy rannej rosy powiew
Dzwoni w kwiatach gamą barw
Kiedy ludzie w zamyśleniu
Toczą szarą obręcz dnia
Ktoś narzeka - nie wiem czemu
Ktoś marudzi gdzieś, a ja...
Ja jestem cieć, zacietrzewiony cieć
I wiem, że móc to chcieć
Bo mnie nie ruszy byle śmieć
Ja jestem cieć, jak pająk snuję sieć
I wiem, że musisz wleźć
W tę sieć, potulnie niczym śledź
(Bo on jest cieć, zacietrzewiony cieć)
(I wie, że móc to chcieć)
(Bo go nie ruszy byle śmieć)
(Bo on jest cieć, jak pająk snuje sieć)
(I wie, że musisz wleźć)
(W tę sieć, potulnie niczym śledź)
Biedni ludzie, nieostrożnie
Nie zasłonią czasem szyb
Zamiast brudy wyprać w domu
Niosą i zrzucają w zsyp
Znowu sprzeczka gdzieś wybucha
Jak membrana ściana drga
Nikt nie zważa, nikt nie słucha
Lecz pozory to, bo ja...
Ja jestem stróż, ostrożny, starszy stróż
Bez tego ani rusz
Bo świat to dżungla albo busz
Wysiłki mnóż i stare prawa burz
Wpierw zamieć kurz, a potem lepsze jutro twórz
(Bo on jest stróż, ostrożny strasznie stróż)
(Bez tego ani rusz)
(Bo świat to dżungla albo busz)
(Wysiłki mnóż i stare prawa burz)
(Wpierw zamieć kurz, a potem lepsze jutro twórz)
Ja jestem cień, cieplutki, cenny cień
Doglądam ludzi w dzień
A w nocy im rozjaśniam sień
Mój cień i ja, bliźniaki syjamskie dwa
Bo każdy dom, prócz blasków, cienie ma
(Bo on jest cień, cieplutki, cenny cień)
(Podgląda ludzi w dzień)
(A w nocy im rozjaśnia sień)
Mój cień i ja, bliźniaki syjamskie dwa
Bo każdy dom, prócz blasków, cienie ma
(Mój cień i ja, bliźniaki syjamskie dwa)
(Bo każdy dom, prócz blasków, cienie ma)
(Cienie ma, cienie ma, hej, ma!)
Czochra parku wonny kark
Kiedy rannej rosy powiew
Dzwoni w kwiatach gamą barw
Kiedy ludzie w zamyśleniu
Toczą szarą obręcz dnia
Ktoś narzeka - nie wiem czemu
Ktoś marudzi gdzieś, a ja...
Ja jestem cieć, zacietrzewiony cieć
I wiem, że móc to chcieć
Bo mnie nie ruszy byle śmieć
Ja jestem cieć, jak pająk snuję sieć
I wiem, że musisz wleźć
W tę sieć, potulnie niczym śledź
(Bo on jest cieć, zacietrzewiony cieć)
(I wie, że móc to chcieć)
(Bo go nie ruszy byle śmieć)
(Bo on jest cieć, jak pająk snuje sieć)
(I wie, że musisz wleźć)
(W tę sieć, potulnie niczym śledź)
Biedni ludzie, nieostrożnie
Nie zasłonią czasem szyb
Zamiast brudy wyprać w domu
Niosą i zrzucają w zsyp
Znowu sprzeczka gdzieś wybucha
Jak membrana ściana drga
Nikt nie zważa, nikt nie słucha
Lecz pozory to, bo ja...
Ja jestem stróż, ostrożny, starszy stróż
Bez tego ani rusz
Bo świat to dżungla albo busz
Wysiłki mnóż i stare prawa burz
Wpierw zamieć kurz, a potem lepsze jutro twórz
(Bo on jest stróż, ostrożny strasznie stróż)
(Bez tego ani rusz)
(Bo świat to dżungla albo busz)
(Wysiłki mnóż i stare prawa burz)
(Wpierw zamieć kurz, a potem lepsze jutro twórz)
Ja jestem cień, cieplutki, cenny cień
Doglądam ludzi w dzień
A w nocy im rozjaśniam sień
Mój cień i ja, bliźniaki syjamskie dwa
Bo każdy dom, prócz blasków, cienie ma
(Bo on jest cień, cieplutki, cenny cień)
(Podgląda ludzi w dzień)
(A w nocy im rozjaśnia sień)
Mój cień i ja, bliźniaki syjamskie dwa
Bo każdy dom, prócz blasków, cienie ma
(Mój cień i ja, bliźniaki syjamskie dwa)
(Bo każdy dom, prócz blasków, cienie ma)
(Cienie ma, cienie ma, hej, ma!)