Lorenzo Gustaw Lutkiewicz
Lyrics
Lorenzo przyjechał z niebieskiej Italii
Gdy mówił, uśmiechał się czule
Poemy pisywał o wonnej konwalii
I taki był jakiś w ogóle...
Więc księżna wydała dla niego przyjęcie
O jakim się ludziom nie śniło
Wieczorem do zamku przyjechał Lorenzo
Ach, kogoż tam, kogo nie było!
Nie było kardynała
Co bliznę miał na twarzy
Gilberta i Michała
Wspaniałych dwóch rzeźbiarzy
Nie było Marguerity
Nie było księcia męża
Nie było jego świty
I była tylko księżna
Lorenzo natchniony układał sonety
I rymem kołysał ją czule
Przenośnią malował przepiękno kobiety
I taki był jakiś w ogóle...
A księżna, w bogatym ubiorze jak tęcza
Najdroższe klejnoty ubrała
Napatrzeć się nie mógł szczęśliwy Lorenzo
Ach, czegóż to ona nie miała!
Nie miała krynoliny
Nie miała gorsecika
Tra la la la la... nie miała
La la la la la la... nie miała
Aaa... nie miała
Mhm... nie miała
Ra ta ta ta ta ta... nie miała
La la la la la la... nie miała
Za oknem świecił księżyc
Na ścianie zegar brzęczał
I tylko była księżna
I tylko był Lorenzo
Gdy mówił, uśmiechał się czule
Poemy pisywał o wonnej konwalii
I taki był jakiś w ogóle...
Więc księżna wydała dla niego przyjęcie
O jakim się ludziom nie śniło
Wieczorem do zamku przyjechał Lorenzo
Ach, kogoż tam, kogo nie było!
Nie było kardynała
Co bliznę miał na twarzy
Gilberta i Michała
Wspaniałych dwóch rzeźbiarzy
Nie było Marguerity
Nie było księcia męża
Nie było jego świty
I była tylko księżna
Lorenzo natchniony układał sonety
I rymem kołysał ją czule
Przenośnią malował przepiękno kobiety
I taki był jakiś w ogóle...
A księżna, w bogatym ubiorze jak tęcza
Najdroższe klejnoty ubrała
Napatrzeć się nie mógł szczęśliwy Lorenzo
Ach, czegóż to ona nie miała!
Nie miała krynoliny
Nie miała gorsecika
Tra la la la la... nie miała
La la la la la la... nie miała
Aaa... nie miała
Mhm... nie miała
Ra ta ta ta ta ta... nie miała
La la la la la la... nie miała
Za oknem świecił księżyc
Na ścianie zegar brzęczał
I tylko była księżna
I tylko był Lorenzo