Marian Grzegorz Halama
Lyrics
-
3 favorites
Leży Marian, leży obok szyny,
Stoi już milicjant, gapią się dziewczyny,
Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi,
Patrz, co cię spotkało, mój Marianie drogi...?!
Leży Marian, leży i wije się w bólach,
Od jutra na spacer - no to już o kulach,
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej,
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce.
Stoją dwie sąsiadki, mają pełne siatki.
- Przecudnej urody, Jezu, jaki młody!
- No i powiedz, pani, czyja to jest wina?
Takiemu młodemu nogi się ucina.
Nogi jak to nogi bez nich też żyć może,
Ale wie sąsiadka, jutro ma coś zdrożeć.
W płaszczu z ortalionu stoi Karol z POM-u,
Patrzy na tę jatkę i wcina kanapkę.
Tramwaj ruszył dalej, niezbrudzony wcale,
Krwi trochę zostało, ale bardzo mało,
Marian jeszcze leży, rozgląda się w tłumie,
Nogi leżą obok, on nic nie rozumie.
Dzieci też już przyszły, patrzą bez obawy,
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy,
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna:
- Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna...
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi,
Widokiem przybici stoją emeryci.
- Panie, jak okropnie patrzeć na te rany,
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany.
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni,
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni.
Nareszcie ekipa na biało ubrana,
Dwóch poniosło nogi, jeden niósł Mariana.
Wszyscy się rozchodzą, każdy w swoją stronę.
Znów nic się nie dzieje, znów miny znudzone.
Stoi już milicjant, gapią się dziewczyny,
Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi,
Patrz, co cię spotkało, mój Marianie drogi...?!
Leży Marian, leży i wije się w bólach,
Od jutra na spacer - no to już o kulach,
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej,
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce.
Stoją dwie sąsiadki, mają pełne siatki.
- Przecudnej urody, Jezu, jaki młody!
- No i powiedz, pani, czyja to jest wina?
Takiemu młodemu nogi się ucina.
Nogi jak to nogi bez nich też żyć może,
Ale wie sąsiadka, jutro ma coś zdrożeć.
W płaszczu z ortalionu stoi Karol z POM-u,
Patrzy na tę jatkę i wcina kanapkę.
Tramwaj ruszył dalej, niezbrudzony wcale,
Krwi trochę zostało, ale bardzo mało,
Marian jeszcze leży, rozgląda się w tłumie,
Nogi leżą obok, on nic nie rozumie.
Dzieci też już przyszły, patrzą bez obawy,
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy,
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna:
- Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna...
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi,
Widokiem przybici stoją emeryci.
- Panie, jak okropnie patrzeć na te rany,
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany.
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni,
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni.
Nareszcie ekipa na biało ubrana,
Dwóch poniosło nogi, jeden niósł Mariana.
Wszyscy się rozchodzą, każdy w swoją stronę.
Znów nic się nie dzieje, znów miny znudzone.