Misja Goliniak

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
To ja dostałem misję, aby przejść przez życie
Przecież ty chciałeś mnie zniszczyć, gdy słuchano mnie na mieście
Wiem, gdzie teraz jestem, tak, odnalazłem siebie
Choć zawsze marzyłem by mieć tą jedyną wreszcie
Tą, z którą porozmawiam i tą, której się zwierzę
Wiesz, chciałbym być szczęśliwy i móc chodzić z nią za rękę
Też chciałbym być mężem i przykładem dla dzieci
Chcę nosić przekaz w myśli jak ci sławni poeci
Wiem, że muszę walczyć, tak łatwo się nie poddaję
31 stycznia, ja taką datę dostałem, a ty?
Ty stoisz w miejscu, kiedy ja idę dalej
Tak nadajesz fale, że zakłócasz moją stację
Moja kampania braci posiada jedną matkę
Tych kilka mocnych wersów i zapisaną kartkę

Znów kończę odliczanie, idzie z dumą jak w wojsku
Tu mnie prowadzi honor i moje szczere słowo
Wciąż walczę o wolność jak niegdyś Bonaparte
Czy Szare Szeregi pod murami Westerplatte
Wiesz, sam kiedyś chciałem osiągnąć w życiu wiele
A moje marzenie połączyłem z moim celem
Też widzisz w kościele jak klękam na kolanach
Bo do tego, co osiągam doprowadziła mnie wiara
Ty nie bądź jak pajac i nie okłamuj ludzi
Sam dużo miałem ziomków, co grali tak jak z nuty
To, jaki głupi, bo sprzedał paru kumpli
To dwulicowe kurwy (jak wulgaryzmu nie użyć?)
Też miałem dziewczyny, które dawały dupy
Wiesz, nie zliczę na palcach te wszystkie niewierne suki

Często sam mam depresję, bo wiesz czasem nie wychodzi tak
To są chwile, kiedy przepełnia mnie egoizm
I wchodzę przez schody prosto do swojej głowy
Chcę myśli poukładać tak jak na półce książki
A jestem gotowy na to, by stawić czoła
Tym wszystkim przeciwnościom, co los mi ugotował
I chce mieć w ramionach całą moją rodzinę
Kiedy będę odchodził, gdy mój zegar już wybije.
Ty nie wierz naiwnie w to, co ludzie powiedzą
Bo takim sposobem nie zrozumiesz, czym jest szczerość
Tu kłamstwa się szerzą jak kolejki w lunaparku
A ty przez te kłamstwa będziesz chodził jak w zegarku
Ja, gdy wstaję rano, widzę na niebie słońce
Choć ono jest daleko, to wiem, że jest gorące
Gdy zbliża się wieczór i kubek kawy sączę
Tak czasem chciałbym zasnąć i móc obudzić w porę

Nastawiam celownik na nieprawdziwych ludzi
Bo by ich naprawić trzeba przebić im rozumy
Sam nie chcę być głupi, więc też muszę się uczyć
A uczę się na błędach, nie popełnię po raz drugi
Chcę wszystkich odkupić, przenieść na dobrą drogę
Więc do swego życia muszę mieć podejście dobre
Też bym się załamał i oparł się gdzieś w rowie
Lub zawiesił linę i wskoczył w ciemne morze
Wiem, że zanim skończę wykonam swoją misję
Tak, ja wierzę w siebie, bo na innych już nie liczę
Tu mam swą ojczyznę, której oddałem serce
Więc pompuję przez nią tą moją piękną poezję
Chcę, by żyła we mnie wtedy, gdy ja odejdę
A ludzie będą nucić ją donośniej ode mnie
Mam tych kilka setek, dzięki którym mogę przyćpać
Ale często te setki płyną przez miasto w butelkach




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim