Lajtowy Stan Goliniak

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Nie wiem co się działo, chyba się urwała płyta
Byłem z takim ziomkiem, nie wiem, w sumie chciałem spytać
Ale nie chciałem wnikać, bo wiesz, mnie bolała głowa
A on leżał na kartonach jakby osoba bezdomna
To w moich spodniach znajdowały się kieliszki
A w jego dłoniach butelka po białym whiskey
Ja jestem czysty, nie chcę sobie nic zarzucać
Ale po moich dowodach wypadło, że padłem w trupa
Nie chcę oszukać tylko mojej wyobraźni
Ja jestem taki święty, jakby święty był z was każdy
Bać się przyjaźni? Ale chyba sami z sobą
Bo ja boję się już tego, że nie boję się nikogo
I idę drogą, nie wiem co się ze mną dzieje
Bo z każdym kolejnym krokiem, moim ciałem bardziej chwieje
Patrzę przed siebie, idzie jakaś stara baba
Ona patrzy na mnie dziwnie i słowami wręcz obraża
Ciągle powtarza „weź za siebie się człowieku”
A ja jej zapytałem, czy nie potrzeba jej leku
Ona na temat leków wiedziała bardzo dużo
I wiedziała od czego i wiedziała czemu służą
Moje myśli się burzą, już dłużej nie wytrzymam
Powiedziałem „mam dosyć”, urwała się rozkmina
Nie wiem po co zaczynać było całe przedstawienie
A teraz mnie boli głowa i gryzie mocno sumienie
Dlaczego tyle piłem, że aż upadłem na ziemię
Dlaczego robię źle i w sumie dlaczego nie wiem?
Teraz nie wiem, gdzie jestem, no bo poniósł gruby melanż
A zgubiłem kluczyki swego chińskiego skutera
To jakaś ściema, nie wiem, mam zaćmione oczy
Nie chcę już tego widzieć, bo w sumie już miałem dosyć
Przede mną schody, nie wiem, ja postanowiłem wkroczyć
Ale czuję już zmęczenie wtedy, gdy podnoszę stopy
Nie chcę już chodzić. Myślę „na chwilkę przysiądę”
Z chwilą, gdy przysiadłem, wrócił historii początek




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim