Historia o miłości motocyklisty vol.2 Goliniak

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
To niby zwykły dzień kiedy zjechał na stację,
z podróży gdzie zatankować swą yamaszkę,
zalewał benz Ona zalewała apkę,
oczami więź szybko nawiązali razem,
powiedział cześć chociaż się nie znali wcale,
podszedł do niej i spytał gdzie jedzie dalej,
obrali cel we dwójkę im było raźniej,
na zakręt wejść bawili się doskonale,
skończył się dzień odprowadził Ją do domu,
dał buzi Jej i wziął numer telefonu,
chciał do Niej wiejść Ona nie jest taka szybka,
porządna dziewczyna zostawia ślad na policzkach,
następny dzień wybrali się na wyprawę,
goniła Go mówiąc, że przesadza z gazem,
On gonił los i był taki uśmiechnięty,
zatrzymał ją pocałunek był namiętny,
trzymał za dłoń On już do niej dużo czuje,
i wie czego chce też wie czego potrzebuje,
Ona nie umie wyobrazić dnia bez niego,
bez wspólnej jazdy i wieczora wspaniałego,
pragnęła Jego tak samo On pragnął Jej,
niezwykły dzień gdy oddali sobie się,
kochali się wspólna pasja wspólna więź,
miłość ma sens i nie tylko w bajkach jest...

Jak piękny sen wszystko się toczyło ładnie,
obudził się to szklanka po czarnej kawie,
Ona już wie że te życie spędzą razem,
Tak tuląc się odjechali na wyprawę,
na mieście gdzieś byli Ci co mają pasję,
witali się zapraszając na przejażdżkę,
to nie był sen tutaj wszystko było jasne,
wyścig na 6 a walka o grubą kasę,
zapisał się no a po nim Ona także,
łączy ich więź i nie tylko ta przez pasję,
chcieli już mieć życie uporządkowane,
dla tego chęć by na start mieć życie z hajsem,
powiedział Jej uważaj i nie patrz na mnie,
Ja będę biegł ale Ciebie nie zostawię,
słowa do łez po czym stanęli na starcie,
ich było sześć ryk silników na rozgrzanie,
teraz czas wejść wyścig rozpoczął się strzałem,
On pierwszy jest a w lusterku widzi apkę,
uśmiechnął się teraz wchodzi w ostry zakręt,
spokojnie wszedł a w lusterku widzi zamęt,
coś z apką jest wyjście nieopanowane,
padła przez steer mając żebra połamane,
sekundy dwie kiedy On patrzył w lusterko,
zagapił się i przeleciał nad barierką.
Tak nabił się na ten znak stojący z boku,
wszędzie jest krew doznając wielkiego szoku,
skierował wzrok na swą kochaną dziewczynę,
smak gorzkich łez te mysli czy Ona żyje,
On patrzy na nią a Ona już nie oddycha,
On krzyczy Kocham a Ona leży nieżywa,
On płacze kona lecz ma tylko Ją w swych myślach,
On miał z Nią zostać na koniec powiedział wybacz.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim