Jestem ciągle starym kawalerem               Em
Bo nie lubię, gdy kobieta mnie przywłaszcza  Em
Wolno opływam niezmierzony teren             Em
Z fajką dymiącą spod foczego płaszcza        Em

Trzymam skrzypce na zydlu pod koją           Em
Sypiam wtedy, gdy powieki przymuszą          Em
Siadam do rozmów tylko ze swoją              Em
Prostym ściegiem połataną duszą              Em

Lecz gdy czasem dopada mnie chwila           A
Takiej tęsknicy, takiej myśli w kleszczach   A
Że mam dosyć morskiego bakcyla               Em
I ust kobiety pragnę jak powietrza           Em

A Em A Em G A G Asus4 A7 Em

Potem umykam do swojej kajuty
Bo nie lubię, gdy kobieta mnie przywłaszcza
Sam gotuję i sam czyszczę buty
Sprzątam i śpiewam, po kielichu zwłaszcza

Anioły widzę na pierzastym niebie
W dobrej lekturze poszukuję głębi
Żyję o wodzie, makreli i chlebie
Nim się w mej głowie znowu nie zakłębi

Nim dzień dogaśnie, gdy patrząc przez bulaj
Biegnę myślami hen do główek portu
Wanty sprężone a po sercu hula
Wicher, co pragnie sukienek łopotu