Ballada o skrzypku Skwierku i psach z Wyspy Spichrzów Gdańska Formacja Szantowa
Lyrics
Lśni w sercu Gdańska wyspa co
Jak skarbiec jest chroniona
Tam kupców sny- to tam
Nadzieja zysków ich złożona
„Niedźwiedzi Taniec”, „Szara Gęś”
od ziarna w szwach pękają
a w innych spichrzach sukno, wosk,
konopie, len składają.
Co kupcom mąci sen?
Jaka obawa serca ściska?
Czy ogień nie zakrada się
Lub złodzieja ręka śliska.
Mają kupcy wszak obronę
Drży przed nią miasto całe:
Potężne psy od głodu i
Z wściekłości oszalałe.
Nie chodź człeku Wyspą nocą
Trzeźwy czy pijany
Żebyś nie był człeku tam
Od bestyj rozszarpany
Bo tam już warczy wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I groźnie szczerzy kły
Tak ułożony by zabijać
Zła czarna suka czai się
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje
I tylko ślepia świecą w mroku
Znacie wszyscy te wieczory
Po dniu spracowanym
Gdy człek z człekiem zejdzie się
Nad piwem dobrze lanym
Bywają w Gdańsku takie dni
Gdy głośniej gra muzyka
I piwo piękniej pieni się-
To Jarmark Dominika
I bieży kupiec, bieży łyk
Bo każdy chce usłyszeć
Jak nad Motławą słodko brzmią
Skwierkowych dźwięki skrzypiec
Znacie wszyscy te wieczory
Gdy grosza nikt nie liczy
Gdy coraz nową beczkę wciąż
Wytacza się z piwnicy
Na Skwierka skrzypiec głos topniało
Twarde kupców serce
I częściej niżby chcieli
Poglądali ku sakiewce
A Skwierk- skrzypcowy tawern król-
Z ochotą im przygrywał
I pęczniał jego trzos w strumieniach
Jopejskiego piwa.
Znacie wszyscy te wieczory
Godziny pogubione
Gdy nie pamięta chyba nikt
Gdzie dom ma, czy ma żonę?
Skwierkowy smyczek strąca nuty
Pożegnalnej pieśni
A karczmarz radzi „Nie idź Wyspą,
Na stole tu się prześpij”
Roześmiał się Kaszuba Skwierk:
„Nie straszne mi bestyje
Cyganka tak wróżyła, że
Starości zdrów dożyję”
Nie chodź Skwierku, Wyspą, nie chodź
Nie chodź tam kochany
Żebyś nie był, Skwierku, nam
Od bestyj rozszarpany
Bo tam już warczy wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I groźnie szczerzy kły
Tak ułożony by zabijać
Zła czarna suka czai się
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje
I tylko ślepia świecą w mroku
Znacie wszyscy takie noce
Gdy w żyłach krąży trunek,
Gdy wszystko jest możliwe, gdy
Trza światu nieść ratunek
Już Skwierk przechodzi Krowi Most
Już wspina się na bramę
Choć ledwo stoi tuli swe
Skrzypeczki ukochane
I patrzy Skwierk- a w mroku lśni
Wściekłością sfora oczu
I słyszy Skwierk- nadchodzi śmierć
W psich gardłach już bulgocze.
„Zagram jeszcze zagram sam
Ostatnią życia nutę”
Po kamieniu płynie krew
Rozdartym cieknie butem
„Zagram jeszcze zagram sam
Maryjo! Janie święty!”
Na zadach poprzysiadał zwierz
Chowając groźne zęby
I pilnie słucha wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I tylko łeb przekrzywia i
Wzrok groźnie w Skwierka wbija
Zła czarna suka cała drży
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje by
Dotrzymać skrzypcom kroku.
Znacie wszyscy takie noce
Gdy strachu macki czarne
Nie dają spać, niepokój zły
Spisuje noc na marne
Nad śpiącym Gdańskiem niesie się
Piekielne, mroczne wycie-
Pewnikiem sfora z Wyspy rwie
Z jakiegoś głupca życie
I bieży kto nie boi się,
Kto ciekawością gnany
Poganiacz psów rozwija bicz
Przekręca klucz u bramy
Patrzcie ludzie patrzcie złoci-
Widok to niezwykły:
Na kamieniu, na narożnym
Skwierk i jego skrzypki
I pilnie słucha wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I tylko łeb przekrzywia i
Wzrok groźnie w Skwierka wbija
Zła czarna suka cała drży
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje by
Dotrzymać skrzypcom kroku.
Nad Wyspą pierwszy słońca blask
Dzień nowy zapowiada
Skwierkowe ręce mdleją już
Na piersi głowa spada
I budzi Skwierka nagły ból
Kły znów się wbiły w łydkę
Ostatniej piosnki kilka nut
Oddala śmierć na chwilkę
I widzi Skwierk- czy mu się śni?
Człek jakiś w ranną porę
I słyszy Skwierk jak bicza świst
Rozgania dziką sforę
Podkula ogon wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I groźnie szczerzy kły
Wciąż jest gotowy by zabijać
Zła czarna suka cofa się
Onieśmielona świtem
A reszta sfory wyje gdzieś
Chowając się przed biczem.
Znacie wszyscy takie dni
Że lepiej się nie budzić
Gdy głowa pęka, suszy, mdli
I kiedy wstyd do ludzi…
Skwierkowe rany zgoją się
I duma obolała
Lecz tam, na Wyspie duszy część
Na zawsze już została
Na zawsze też została mu
W skrzypeczki wiara żywa
To już Skwierkowej pieśni kres-
Polejcie grajkom piwa!
I niech nas cieszy monet blask
Tak hojnie ku nam słanych
A was niech zawsze chroni Bóg
W dobroci nieprzebrany.
Jak skarbiec jest chroniona
Tam kupców sny- to tam
Nadzieja zysków ich złożona
„Niedźwiedzi Taniec”, „Szara Gęś”
od ziarna w szwach pękają
a w innych spichrzach sukno, wosk,
konopie, len składają.
Co kupcom mąci sen?
Jaka obawa serca ściska?
Czy ogień nie zakrada się
Lub złodzieja ręka śliska.
Mają kupcy wszak obronę
Drży przed nią miasto całe:
Potężne psy od głodu i
Z wściekłości oszalałe.
Nie chodź człeku Wyspą nocą
Trzeźwy czy pijany
Żebyś nie był człeku tam
Od bestyj rozszarpany
Bo tam już warczy wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I groźnie szczerzy kły
Tak ułożony by zabijać
Zła czarna suka czai się
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje
I tylko ślepia świecą w mroku
Znacie wszyscy te wieczory
Po dniu spracowanym
Gdy człek z człekiem zejdzie się
Nad piwem dobrze lanym
Bywają w Gdańsku takie dni
Gdy głośniej gra muzyka
I piwo piękniej pieni się-
To Jarmark Dominika
I bieży kupiec, bieży łyk
Bo każdy chce usłyszeć
Jak nad Motławą słodko brzmią
Skwierkowych dźwięki skrzypiec
Znacie wszyscy te wieczory
Gdy grosza nikt nie liczy
Gdy coraz nową beczkę wciąż
Wytacza się z piwnicy
Na Skwierka skrzypiec głos topniało
Twarde kupców serce
I częściej niżby chcieli
Poglądali ku sakiewce
A Skwierk- skrzypcowy tawern król-
Z ochotą im przygrywał
I pęczniał jego trzos w strumieniach
Jopejskiego piwa.
Znacie wszyscy te wieczory
Godziny pogubione
Gdy nie pamięta chyba nikt
Gdzie dom ma, czy ma żonę?
Skwierkowy smyczek strąca nuty
Pożegnalnej pieśni
A karczmarz radzi „Nie idź Wyspą,
Na stole tu się prześpij”
Roześmiał się Kaszuba Skwierk:
„Nie straszne mi bestyje
Cyganka tak wróżyła, że
Starości zdrów dożyję”
Nie chodź Skwierku, Wyspą, nie chodź
Nie chodź tam kochany
Żebyś nie był, Skwierku, nam
Od bestyj rozszarpany
Bo tam już warczy wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I groźnie szczerzy kły
Tak ułożony by zabijać
Zła czarna suka czai się
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje
I tylko ślepia świecą w mroku
Znacie wszyscy takie noce
Gdy w żyłach krąży trunek,
Gdy wszystko jest możliwe, gdy
Trza światu nieść ratunek
Już Skwierk przechodzi Krowi Most
Już wspina się na bramę
Choć ledwo stoi tuli swe
Skrzypeczki ukochane
I patrzy Skwierk- a w mroku lśni
Wściekłością sfora oczu
I słyszy Skwierk- nadchodzi śmierć
W psich gardłach już bulgocze.
„Zagram jeszcze zagram sam
Ostatnią życia nutę”
Po kamieniu płynie krew
Rozdartym cieknie butem
„Zagram jeszcze zagram sam
Maryjo! Janie święty!”
Na zadach poprzysiadał zwierz
Chowając groźne zęby
I pilnie słucha wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I tylko łeb przekrzywia i
Wzrok groźnie w Skwierka wbija
Zła czarna suka cała drży
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje by
Dotrzymać skrzypcom kroku.
Znacie wszyscy takie noce
Gdy strachu macki czarne
Nie dają spać, niepokój zły
Spisuje noc na marne
Nad śpiącym Gdańskiem niesie się
Piekielne, mroczne wycie-
Pewnikiem sfora z Wyspy rwie
Z jakiegoś głupca życie
I bieży kto nie boi się,
Kto ciekawością gnany
Poganiacz psów rozwija bicz
Przekręca klucz u bramy
Patrzcie ludzie patrzcie złoci-
Widok to niezwykły:
Na kamieniu, na narożnym
Skwierk i jego skrzypki
I pilnie słucha wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I tylko łeb przekrzywia i
Wzrok groźnie w Skwierka wbija
Zła czarna suka cała drży
Z płonącym piekłem w oku
A reszta sfory wyje by
Dotrzymać skrzypcom kroku.
Nad Wyspą pierwszy słońca blask
Dzień nowy zapowiada
Skwierkowe ręce mdleją już
Na piersi głowa spada
I budzi Skwierka nagły ból
Kły znów się wbiły w łydkę
Ostatniej piosnki kilka nut
Oddala śmierć na chwilkę
I widzi Skwierk- czy mu się śni?
Człek jakiś w ranną porę
I słyszy Skwierk jak bicza świst
Rozgania dziką sforę
Podkula ogon wielki pies
Co nigdy nie czuł kija
I groźnie szczerzy kły
Wciąż jest gotowy by zabijać
Zła czarna suka cofa się
Onieśmielona świtem
A reszta sfory wyje gdzieś
Chowając się przed biczem.
Znacie wszyscy takie dni
Że lepiej się nie budzić
Gdy głowa pęka, suszy, mdli
I kiedy wstyd do ludzi…
Skwierkowe rany zgoją się
I duma obolała
Lecz tam, na Wyspie duszy część
Na zawsze już została
Na zawsze też została mu
W skrzypeczki wiara żywa
To już Skwierkowej pieśni kres-
Polejcie grajkom piwa!
I niech nas cieszy monet blask
Tak hojnie ku nam słanych
A was niech zawsze chroni Bóg
W dobroci nieprzebrany.
contributions: