Głód Flint, Zaginiony, Żaru, Pepe Skuad, Wuzet, Małolat, Pezet

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
[Flint]
Czego wam życzę bydlaki
By każdy bit był tak tasty jak ten
By w lodówie ścisk sprawiał, że nie widać światła
W lustrach nie widać już go
By każdy jebany dzień dawał siłę
Głód nie dokuczał portfelom
Bo czarny charakter chce czegoś więcej
Niż diety na pączku i coli zero
Ciągle na głodzie, ciągle pierdole co w modzie jest
Kiedy wchodzę tu wiesz
Że poniżej pewnego poziomu nie schodzę
Jak piwo podane na October Fest
Wydawca mówił zrób senioritę
Rezerwuj studio, mam całą płytę
Projekt jest w drodze
Projekt jest w koce.

[Zaginiony]
Jak jesteś głodna wrażeń chodź
Pokażę Ci co daje noc
Zostawię dziś na barze sos
Wołam ten sukces tak
Że wkrótce chyba stracę głos
Drinki na barze wykończą mnie
Jestem na drodze do marzeń wiem
Więc biorę to co tu należy mi się
A każdy dzień jest najlepszym dniem
Rap jest jak tlen, media go za powietrze biorą
J&B z colą, a Ty... pijesz piccolo.

[Żaru]
Otwieram drzwi między niebem a piekłem
Chodź pokażę Ci mój Requiem
Nie bój się iść, podaj mi rękę
Dowiesz się dziś skąd przyszedłem
trainspotting, głód i chłód
...
Pot i ból i brud
Szpryca w krew
To sypie te wersy jak ścieżki po kartkach
Tasty Beatz solo nie wystarcza
Typie to mainstream
Chora jazda, czuję ten syf
Jak pies będę warczał
Będę warczał, taka branża
Nie wytrzymam, zacznę gryźć
Ten głód szybko mnie wykańcza
Więc biorę wszystko albo nic.

[Haju]
Łapię za majka, czas staje w miejscu
I tracę w kawałkach poczucie lęku
Ten głód narasta
Nie wystarczy raz na rok bazgrać
Muszę mieć wachlarz wersów
Flow, który szybko porwie
Wszystkie moje wizje w górę
No bo wciąż parametry w normie
To wielki problem, gdy odlatuję
Wkręt w rap
To dziesięć lat grania wersów po osiedlach
Nie mogę przestać, to mój wszechświat
Dlatego we krwi mam underground
Galaktyki słów mam i spala styki
Znów rap i gdy wsiadam na bity
Nie czuję różnicy czy jawa to sen czy to matrix.

[Rekord]
Kiedy wszystko jest tutaj w porządku
I chciałbym słuchać już tylko rozsądku
I zdusić wszystkie te myśli w zarodku
Od których zaczyna mnie ściskać w żołądku
Kiedy chciałbym się odkuć albo zacząć coś od początku
Znam to dopada mnie to i odkładam detoks
To większa moc tym co kręci planetą
Ej bo bez muzyki tu nie mogę żyć
I choć myślałbym inaczej wciskałbym tylko sobie kit
Zabijam głód kiedy puszczam bit i gadam jak z nut
Kiedy włączę CD znów czuję, że żyję
I czuję to mocno we krwi.

[Rokson]
Zamykam oczy i widzę high heady
Krążą a księżyce wokół planety
Czuję sylaby, kiedy drapią od środka
Chcą się wydostać jak ćpuny z ośrodka
Otwieram oczy znowu patrzę w monitor
Wykresy, tabelki. Boże błagam o litość
Zerkam na zegarek, ale sekundy płyną wolno
I z radia słyszę laski, które lepiej by się złapały za porno
Jedyne co miały światowego w gardle
To więcej członków niż facebook i myspace
Wpadnę tu zaraz, poranna kawa
Wypadnie mi z ręki jak zejdę na zawał
Mam towar od Tasty w najlepszej wersji
Rozkładam na deski under i mainstream
Zakładam słuchawki, uwalniam brzmienie
A decybele wędrują po ciele
Mam fazę, że jestem z majkiem na scenie
I czuję, że nie chcę już wracać na ziemię.

[Wuzet]
Joł, własne zdanie
Sprawdź mnie w lotnym stanie
Gdzie mój stuff, gdzie mój jazz i jaranie
Spalam stres, piszę wers i nagrane
Proste.
Mam apetyt wilczy
Cięty język jak miecze ninjy
Mam chore jazdy jak David Lynch
I nawijam swoje ten typ nie milczy
Wuzet, nie pytaj kto to jest
Podkręć tubę, sprawdź kolejny wers
Koka Beats personal best
To mój głód - progress
I zabieraj swoje pretensje
Pcham dalej swoją inwencję, własne zdanie
I zieleni więcej, tak właśnie rozpoczynam kadencję.

[Małolat]
Widzę ich, najchętniej by mnie zjedli, wyrwaliby flaki
Są głodni moich emocji
Chcą ich na trackach
Ja też jestem głodny emocji
I pnę się w górę, widzę chmury jak drapacz
Robię to kurwa tak jak lubię
Nie potrzebuję waszej aprobaty
Mów do mnie papo
I weź te ochłapy jak z second-handów
Jesteś głodny chujowego rapu
Nie zniosą tego Twoje soki trawienne
Skurwysynu salut
Każdy klub i wszystkie osiedla
Tam wszędzie widzę tylko głód dobrego rapu
I łatwych pieniędzy.

[Pezet]
Pamiętam czasy, kiedy umierałem z głodu
Myślę o tym, gdy wsiadam do samochodu
Czasem trzeba było ze sklepu obok
Brać browar w kredo na dowód
I nie było wtedy Ipadów Ipodów
Nawijaliśmy dla zajawy na schodach
I nie było nas stać na żarcie na dowóz
A młody przynosił wtedy towar do domu
Jeszcze nie piję szampana pod winogrona
Ani wina w salonie w domu
Ale cały czas słyszę bit w membranach
I cały czas składam słowa do mikrofonu
I to jest mój głód i kurwa mać umieram znowu z głodu ziomuś
DJ puść mi ten loop
Chętnie zjem na nim całą scenę i klub.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim

Most popular songs Flint, Zaginiony, Żaru, Pepe Skuad, Wuzet, Małolat, Pezet