D.C.P. Fisz

Lyrics

  • Song lyrics ematea
F F F F FISZ x8

Panowie, panie mam zaszczyt przedstawić takiego pana
Co kłamał namiętnie, w żywe oczy już od samego rana
Budzik dzwoni, a on już na nogach, piąta rano
I do łazienki a tam takie wielkie lustro
Bał się w nie spojrzeć choćby nawet wyglądał jak z plakatu bóstwo
Bo na sumieniu miał brudów mnóstwo
Jego życie to jedno wielkie oszustwo
Więc, gdy mył zęby
Odwracał się tyłkiem od lustra by nie widzieć swej gęby
A chłopak był zawsze ambitny, ten z tych
Co na każde półroczne piątki i pochwały
Cichy taki, nieśmiały
Lecz zawsze miał swoje ideały
Taki półkapitalista, półkomunista
Surrealista, naturalista, taki mix
Wszystko w jednym i zmieniał się w zależności od sytuacji
Farbował się kiedy trzeba było komuś głęboko wejść
Zawsze mu się to udawało
Taki młody, mądry i bez przejść intelektualista
Wyróżnień cała lista
Taki szary jak bloki wokoło
Wielka polityka i wielkie niby myślące czoło
A owszem myślące
Jak tutaj w szybkim czasie zarobić pieniądze
Spotkałem go kiedyś na ulicy
Mówi do mnie: "Witam pana, wielkie brwi"
Ja mówię: "Mówią mi FI"
A on że zawsze dla niego będę tylko parą olbrzymich brwi
Ja odpowiadam: "Dobrze w porządku, rymuję"
A on się pyta czy na poważnie się tym zajmuję
Ja mówię: "Tak"
To on powiada że pewnie niezłe z tego pajacowanie pieniądze
Odpowiadam: "Nie sądzę
Nie wszystko robi się dla zysku, za wielkie pieniądze"
On w śmiech, że nie wierzy, że sam bardzo wysoko mierzy
Bo kocha zapach banknotów i dojdzie do fortuny
Nawet po łbach, kopiąc słabych
Bo tak go wychowali w szkole
Bo jest lwem walczącym, nie zawsze tylko o swoje
A ja odpowiadam:

Ref.: "Takim jak ty dupsko czas sprać"
"Dupsko czas prać, dupsko czas prać, a dupsko czas prać"
Pieniądze zepsuły cię tylko brać i brać
Jak odkurzać co ssie by ssać" x2

Miał w domu tylko wielki, ogromny kalkulator
Na którym przeliczał i wyliczał wszystkie inwestycje i wydatki
Ładował w to wszystko pieniądze popożyczane od kolegów i ukradzione z portfela matki
O czym tylko nie była mowa, on już węszył czy to dobrze się sprzedaje
I liczył po nocach na swym kalkulatorze czy zysk to jakiś daje
Ja pytam po co ci to wszystko, te pieniążki, bajerki
Teraz w pocie czoła, kombinujesz, oszukujesz bliskich
Kontakty utrzymujesz tylko z tymi którzy potrzebni są w danej chwili
By wyssać z nich korzyści jak wampir wysysa krew
Nauczono cię że musisz być jak zwierz, waleczny jak lew
A kiedy będziesz już miał te miliony, sejfy, konta w bankach
Złote sygnety, czy na zębach złote korony
Będziesz już za stary
By rozbijać się szybkim sportowym samochodem
Za stary
By mieć kobiet tysiące
Będziesz jedynie starym, spierdziałym snobem
Za stary
Zostaniesz tylko ty i te twoje pieniądze
Ci których ssałeś to same kości
Już dawno się odsunęli
Bo byli dla ciebie tylko śmieciem nic nie wartym
Skłamałbym, gdybym stwierdził że nie lubię pieniędzy
Mało jest ludzi którym marzy się życie w nędzy
Lecz nie za wszelką cenę, idąc po trupach
Bo ja chcę spokojnie patrzyć w lustro
Najpierw robić to co kocham
A później cierpliwie czekać na pieniążki bo to już nie jest oszustwo

Ref.

F F F F FISZ x12


Rate this interpretation
contributions:
ematea
ematea
anonim