O życiu texty Fenomen
Lyrics
Ft. Molesta
To właśnie dla tych to dla przyjaciół mi bliskich
Dla wszystkich chłopaków, bo dzięki nim odnoszę zyski
Poznaje świat, omijam fałszywe pyski
I duchowo rosnę, chociaż finansowo niski
Ta życiowa farsa i droga pełna chaszczy
Jak śmiertelna gra, w której grać mam zaszczyt
Jak Syzyf kamień pcham, ja muszę los pod górę taszczyć
Tu trzeba przetrwać, a nie wdrapać się na szczyt
Chyba każdy ma chwilę, że się po cichu żegna
I prosi Boga żeby życia nie przegrał
Na szczęście jest siła jedna, która przeciwności niszczy
Znak trzymanej sztamy, który na niebie błyszczy
Pozwala pozbierać myśli i wreszcie wytrzeć pot z czoła
Czy marzenie się ziści i czy życiu podołam
Życie to szkoła, a ja w niej uczyć się muszę
Tu każdy błąd to porażka, a ja muszę być prymusem
Otwieram duszę
Słowa do tych co im zawdzięczam wszystkie piękne te chwile
Za nich zawsze poręczam
Sytuacja niezręczna gdy sam nie może się podnieść
Zawsze wyciągnięta ręka (wyciągnięta ręka)
Tak przez lata, przez życie, którym rządzi Bóg i Szatan
Cały czas unikając ostrego toporu kata
Aluminiowa krata, ta piekielna kotara
Dla wszystkich z pod znaku szprycy śmiertelna kara
Ref.:
O życiu teksty, nie przepisane z gazety
To życiowe sytuacje, nocne balety ze swoimi
To życiowe problemy z którymi nie dajesz rady
Życia zalety i wady, życiowe historię, które poruszą
To dla tych, którzy są ze mną chociaż nie muszą
Nie wszystko wiedzący ale życie znający
Nie wszystko wiedzący ale życie znający
Krok za krokiem przed siebie razem z tą bandą
Cały czas po swojemu, nie pod czyjeś dyktando
I choć nie którzy to co robimy nazwą grandą
Krytykanci, takich typów w dupie mam
Bo ze mną te twarze, które szacunkiem darze
Dla nich właśnie potoki moich wyrażeń opisy zdarzeń
Dużo mocnych bitów tak jak dużo mocnych wrażeń (dużo mocnych wrażeń)
Bez kitu, bo tylko prawda tutaj się liczy
Słowa ściemniacza są niczym, widzisz?
Od jego farmazonów bolą aż uszy
On nawija i nawija jego nos coraz dłuższy
Ekipa jest święta
W życiowych sytuacjach nie ugięto obstająca przy swoich racjach
To moi ludzie w postanowieniach z ciałem zostali
Masz coś łobuzie?
To pilnuj się bo tak jak Ali zmasakruje Ci buzie
Za moich wszystko jestem w stanie
Szopena, Czumy piątka, dla was to nagranie
Nagrywanie, zajęcie wciągające
Jak zarabianie pieniędzy na dziesiątce
Nigdy nie przestanie to się podobać
Dopóki chłopaczyny będą ze mną rymować
Nigdy nie przestanę o tym mówić
Dopóki będę miał za sobą ludzi
Dopóki istnieje to z nimi (z nimi)
Dopóki się śmieje z tymi samymi
Dopóki oddycham to przetrwam i nadzieję mam
Że błąd zauważę zanim się sparzę
Chłopaczyny zobaczymy co życie pokaże
Które chcę przeżyć razem ze swoją bandą
Nie sam jak komando, bo to jest życie
Solo to sobie można wyjebać na płycie
A w codzienności wsparcie u swoich trzeba mieć
By z twarzą własną trwać, tego chcieć
Ref.
Metropolia zasypia, widać drugie jej oblicze
To idzie dla tych ludzi, z którymi życia dni liczę
Głęboko w duszy krzyczę, kamienie spadają na serca
A w życiowym meczu to dopiero pierwsza tercja
W której muszę grać i wygrywać jako człowiek myślący
Nie wszystko wiedzący ale życie znający
Tak przez ten świat idący, słyszący często głos rozwagi
Mający wiarę w siebie, która dodaje odwagi
Dużo uwagi na sprawy, których do końca nie rozumiem
Na mijające wydarzenia, których wyjaśnić nie umiem
Chociaż dużo pojąłem, to na pewno nie wszystko
Trzeba ufać tylko swoim, z nimi trzymać się blisko
Ostrożnie iść do przodu, czasem może być ślisko
Po co być za wysoko jak można spokojnie żyć nisko
Tak w tym świecie zakłamanym w zimę, pokrytym bielą
Świąteczne nastroje jak chłopak spędza święta pod celą
Aż serce żal ściska, łza w oczu błyska
To samo wkurwienie gdy pies na klatce ci fiska
Ale myślę, że sobie w życiu poradzę
Bo potrafię kombinować i swoich ideałów nie zdradzę
Zawsze znajdzie się ktoś kto uzupełni braki
Kto podniesie na duchu, za to dzięki chłopaki
To właśnie dla tych to dla przyjaciół mi bliskich
Dla wszystkich chłopaków, bo dzięki nim odnoszę zyski
Poznaje świat, omijam fałszywe pyski
I duchowo rosnę, chociaż finansowo niski
Ta życiowa farsa i droga pełna chaszczy
Jak śmiertelna gra, w której grać mam zaszczyt
Jak Syzyf kamień pcham, ja muszę los pod górę taszczyć
Tu trzeba przetrwać, a nie wdrapać się na szczyt
Chyba każdy ma chwilę, że się po cichu żegna
I prosi Boga żeby życia nie przegrał
Na szczęście jest siła jedna, która przeciwności niszczy
Znak trzymanej sztamy, który na niebie błyszczy
Pozwala pozbierać myśli i wreszcie wytrzeć pot z czoła
Czy marzenie się ziści i czy życiu podołam
Życie to szkoła, a ja w niej uczyć się muszę
Tu każdy błąd to porażka, a ja muszę być prymusem
Otwieram duszę
Słowa do tych co im zawdzięczam wszystkie piękne te chwile
Za nich zawsze poręczam
Sytuacja niezręczna gdy sam nie może się podnieść
Zawsze wyciągnięta ręka (wyciągnięta ręka)
Tak przez lata, przez życie, którym rządzi Bóg i Szatan
Cały czas unikając ostrego toporu kata
Aluminiowa krata, ta piekielna kotara
Dla wszystkich z pod znaku szprycy śmiertelna kara
Ref.:
O życiu teksty, nie przepisane z gazety
To życiowe sytuacje, nocne balety ze swoimi
To życiowe problemy z którymi nie dajesz rady
Życia zalety i wady, życiowe historię, które poruszą
To dla tych, którzy są ze mną chociaż nie muszą
Nie wszystko wiedzący ale życie znający
Nie wszystko wiedzący ale życie znający
Krok za krokiem przed siebie razem z tą bandą
Cały czas po swojemu, nie pod czyjeś dyktando
I choć nie którzy to co robimy nazwą grandą
Krytykanci, takich typów w dupie mam
Bo ze mną te twarze, które szacunkiem darze
Dla nich właśnie potoki moich wyrażeń opisy zdarzeń
Dużo mocnych bitów tak jak dużo mocnych wrażeń (dużo mocnych wrażeń)
Bez kitu, bo tylko prawda tutaj się liczy
Słowa ściemniacza są niczym, widzisz?
Od jego farmazonów bolą aż uszy
On nawija i nawija jego nos coraz dłuższy
Ekipa jest święta
W życiowych sytuacjach nie ugięto obstająca przy swoich racjach
To moi ludzie w postanowieniach z ciałem zostali
Masz coś łobuzie?
To pilnuj się bo tak jak Ali zmasakruje Ci buzie
Za moich wszystko jestem w stanie
Szopena, Czumy piątka, dla was to nagranie
Nagrywanie, zajęcie wciągające
Jak zarabianie pieniędzy na dziesiątce
Nigdy nie przestanie to się podobać
Dopóki chłopaczyny będą ze mną rymować
Nigdy nie przestanę o tym mówić
Dopóki będę miał za sobą ludzi
Dopóki istnieje to z nimi (z nimi)
Dopóki się śmieje z tymi samymi
Dopóki oddycham to przetrwam i nadzieję mam
Że błąd zauważę zanim się sparzę
Chłopaczyny zobaczymy co życie pokaże
Które chcę przeżyć razem ze swoją bandą
Nie sam jak komando, bo to jest życie
Solo to sobie można wyjebać na płycie
A w codzienności wsparcie u swoich trzeba mieć
By z twarzą własną trwać, tego chcieć
Ref.
Metropolia zasypia, widać drugie jej oblicze
To idzie dla tych ludzi, z którymi życia dni liczę
Głęboko w duszy krzyczę, kamienie spadają na serca
A w życiowym meczu to dopiero pierwsza tercja
W której muszę grać i wygrywać jako człowiek myślący
Nie wszystko wiedzący ale życie znający
Tak przez ten świat idący, słyszący często głos rozwagi
Mający wiarę w siebie, która dodaje odwagi
Dużo uwagi na sprawy, których do końca nie rozumiem
Na mijające wydarzenia, których wyjaśnić nie umiem
Chociaż dużo pojąłem, to na pewno nie wszystko
Trzeba ufać tylko swoim, z nimi trzymać się blisko
Ostrożnie iść do przodu, czasem może być ślisko
Po co być za wysoko jak można spokojnie żyć nisko
Tak w tym świecie zakłamanym w zimę, pokrytym bielą
Świąteczne nastroje jak chłopak spędza święta pod celą
Aż serce żal ściska, łza w oczu błyska
To samo wkurwienie gdy pies na klatce ci fiska
Ale myślę, że sobie w życiu poradzę
Bo potrafię kombinować i swoich ideałów nie zdradzę
Zawsze znajdzie się ktoś kto uzupełni braki
Kto podniesie na duchu, za to dzięki chłopaki
contributions:
Most popular songs Fenomen
- 1 Hera
- 2 Czas
- 3 Przypomnij sobie
- 4 Problemy
- 5 Prawda
- 6 Pozory
- 7 Pozorna Potrzeba
- 8 Powiedz
- 9 Płyta
- 10 Pamietam jak kiedyś
- 11 Obłęd
- 12 O życiu texty
- 13 Nieidealny swiat
- 14 Na Drugi Raz
- 15 Myślę rapem
- 16 Marzenia
- 17 Lustro
- 18 Ludzkie myśli
- 19 Ludzie przeciwko ludziom
- 20 Losu żart
Similar artists
płomień 81
31 song