W dzikiej puszczy koło Pruszcza.... Ewa Błachnio
Lyrics
-
1 rating
W dzikiej puszczy, koło Pruszcza, niebywały spektakl –
Raz się w Dziku zakochała panna Tchórzofretka.
Lecz na triumf matrymonialny szanse raczej marne,
Bo się serce Dzika garnie w stronę pani Sarny.
I w sto koni serca Sarny pan Dzik nie dogoni,
Bowiem serce pani Sarny kręci Pasikonik.
A z kolei Pasikonik, taka ciekawostka,
Wraz ze Szczurem mknie w konkury wprost do pana Osła
Wszystkie kury zgodnym chórem, niczym Frank Sinatra,
Wyśpiewują, że ich guru będzie Kuropatwa.
Te miłości nie są obarczone żadnym błędem –
W dzikiej puszczy, koło Pruszcza, wprowadzają dżender!
Nikt do końca nie pojmuje, cóż to słówko znaczy,
Byle w grach samico-samczych działo się inaczej.
Bóbr natrząsa się spod wąsa, że to sensu ni ma,
Gąska w pląsach się nie dąsa – grunt, że jest zadyma.
Nieszczęśliwy pan Żyrafa, z głową ponad chmury,
Teraz młode targa w torbie, jak państwo Kangury.
Niech Łasicy płonie lico – ozdobie lewicy,
Będzie bowiem wychowana niczym tygrysica.
Przeszczęśliwy Mysikrólik wynurza się z konta –
Wedle filozofii dżender już nie musi sprzątać.
Wszystkich pięknie się wyrówna – sprinterka Pantera
Będzie miała pawi ogon i róg renifera.
Bardzo ciężko się zatrzymać w ideoloszale
Bubki z puszczy licytują, który pójdzie dalej.
Smętne wizje się spełniają i czarne proroctwa,
Łysa Sowa z długą brodą pragnie kazirodztwa.
I podobno w centrum puszczy, choć za to nie ręczę,
Agresywne Rottweilery podpalają tęczę.
Gdzieś spod baobabu wznosi raban rada Żaba,
Nikt jej teraz w twarz nie rzuci, że jest słaba baba.
I w ogóle, jak wynika z wyników obliczeń,
Puszcza ma się dużo lepiej, gdy brak ograniczeń.
Przetrze oczy ze zdziwienia niejeden zoolog –
W dzikiej puszczy, koło Pruszcza, wszyscy się….
Kochają.
Raz się w Dziku zakochała panna Tchórzofretka.
Lecz na triumf matrymonialny szanse raczej marne,
Bo się serce Dzika garnie w stronę pani Sarny.
I w sto koni serca Sarny pan Dzik nie dogoni,
Bowiem serce pani Sarny kręci Pasikonik.
A z kolei Pasikonik, taka ciekawostka,
Wraz ze Szczurem mknie w konkury wprost do pana Osła
Wszystkie kury zgodnym chórem, niczym Frank Sinatra,
Wyśpiewują, że ich guru będzie Kuropatwa.
Te miłości nie są obarczone żadnym błędem –
W dzikiej puszczy, koło Pruszcza, wprowadzają dżender!
Nikt do końca nie pojmuje, cóż to słówko znaczy,
Byle w grach samico-samczych działo się inaczej.
Bóbr natrząsa się spod wąsa, że to sensu ni ma,
Gąska w pląsach się nie dąsa – grunt, że jest zadyma.
Nieszczęśliwy pan Żyrafa, z głową ponad chmury,
Teraz młode targa w torbie, jak państwo Kangury.
Niech Łasicy płonie lico – ozdobie lewicy,
Będzie bowiem wychowana niczym tygrysica.
Przeszczęśliwy Mysikrólik wynurza się z konta –
Wedle filozofii dżender już nie musi sprzątać.
Wszystkich pięknie się wyrówna – sprinterka Pantera
Będzie miała pawi ogon i róg renifera.
Bardzo ciężko się zatrzymać w ideoloszale
Bubki z puszczy licytują, który pójdzie dalej.
Smętne wizje się spełniają i czarne proroctwa,
Łysa Sowa z długą brodą pragnie kazirodztwa.
I podobno w centrum puszczy, choć za to nie ręczę,
Agresywne Rottweilery podpalają tęczę.
Gdzieś spod baobabu wznosi raban rada Żaba,
Nikt jej teraz w twarz nie rzuci, że jest słaba baba.
I w ogóle, jak wynika z wyników obliczeń,
Puszcza ma się dużo lepiej, gdy brak ograniczeń.
Przetrze oczy ze zdziwienia niejeden zoolog –
W dzikiej puszczy, koło Pruszcza, wszyscy się….
Kochają.
contributions: