Manifest niełatwej rezygnacji czterdziestoparolatków Ewa Błachnio
Lyrics
To Wy! Od niedawna bogaci
Czterdziestoletni faceci,
Jeszcze nie łysi, nie szpakowaci
Ale już też nie bruneci...
To Wy! Naśladowcy huzarów...
Pędzący z prędkością gromu
Tylko, że czasem bez okularów
Nie można trafić do domu.
To Wam! Na hucznym bankiecie
Zza zaciśniętych mocno szczęk
Wyrwie się prawda o świecie,
Wasz cichy, bolesny jęk:
Koledzy! Dobrze już było!
Koledzy! Przeszło już obok!
Pierwszą młodość i drugą miłość
Koledzy! Mamy za sobą!
Koledzy! Już jest po walce!
A bój koledzy był srogi...
Młodzi wspinają się na palce...
Ustąpmy im z drogi...
To Wy! Do niedawna seksowni,
Najprzystojniejsi na świecie...
Karnet na basen i do siłowni
Zgubiliście gdzieś przy bufecie.
To nic! Że Was mają w pogardzie!
Chłopaki! Do góry głowa!
To sztuczne zęby gryzą najbardziej,
A włosy można farbować!
To Wam! Z ramieniem na duszy
Uda się stworzyć zwarty szyk,
Strzelanie w krzyżu zagłuszy
Mój głośny, radosny krzyk:
Panowie! Było jak było!
Panowie! Równać czwórkami!
Druga młodość i trzecia miłość
Panowie! Jeszcze przed Wami...
Panowie! Walka zaczęta!
A bój panowie jest srogi...
Młodzi stąpają Wam po piętach!
Podstawcie im nogi!
Jak potknie się szczeniak,
To cap go za dziób!
Nie godzien całować
Waszych starczych stóp!
Czterdziestoletni faceci,
Jeszcze nie łysi, nie szpakowaci
Ale już też nie bruneci...
To Wy! Naśladowcy huzarów...
Pędzący z prędkością gromu
Tylko, że czasem bez okularów
Nie można trafić do domu.
To Wam! Na hucznym bankiecie
Zza zaciśniętych mocno szczęk
Wyrwie się prawda o świecie,
Wasz cichy, bolesny jęk:
Koledzy! Dobrze już było!
Koledzy! Przeszło już obok!
Pierwszą młodość i drugą miłość
Koledzy! Mamy za sobą!
Koledzy! Już jest po walce!
A bój koledzy był srogi...
Młodzi wspinają się na palce...
Ustąpmy im z drogi...
To Wy! Do niedawna seksowni,
Najprzystojniejsi na świecie...
Karnet na basen i do siłowni
Zgubiliście gdzieś przy bufecie.
To nic! Że Was mają w pogardzie!
Chłopaki! Do góry głowa!
To sztuczne zęby gryzą najbardziej,
A włosy można farbować!
To Wam! Z ramieniem na duszy
Uda się stworzyć zwarty szyk,
Strzelanie w krzyżu zagłuszy
Mój głośny, radosny krzyk:
Panowie! Było jak było!
Panowie! Równać czwórkami!
Druga młodość i trzecia miłość
Panowie! Jeszcze przed Wami...
Panowie! Walka zaczęta!
A bój panowie jest srogi...
Młodzi stąpają Wam po piętach!
Podstawcie im nogi!
Jak potknie się szczeniak,
To cap go za dziób!
Nie godzien całować
Waszych starczych stóp!
contributions: