Gdy mówię nie Elżbieta Wojnowska
Lyrics
I mówię nie i mówię dość
I spluwam przez lewe ramię
To dno, jak pieprz, wyssana kość
I gdy to mówię - wiem że kłamię
I nie chcę brać, i nie chcę grać
Za żaden brylant szczerozłoty
A we mnie Hamlet, jego mać
I kłamię, nawet milcząc o tym
I znów się budzę sinym brzaskiem
I nie wiem jakich bogów wzywać
Gdy trzymam w dłoni własną czaszkę
I znowu pytam - być czy bywać
Więc Boże, zbaw od wzniosłych spraw
Od blichtru masek obelżywych
Od papierowych wieńców, braw
Euforycznego - trup jak żywy
Ten biały sad, to śnieg, to kwiat
Ja nie wiem, choć pojmuję z wiekiem
Że można Bogiem przyjść na świat
Ale umiera się człowiekiem
I znów się budzę sinym brzaskiem
I nie wiem, jakich bogów wzywać
Gdy trzymam w dłoni własną czaszkę
I znowu pytam - być czy bywać
Będziesz Hamletem, będziesz Wieżą
Kogutem dachu w siódmym niebie
Błagam - ja byłam zeszły sezon
I wciąż nie mogę dojść do siebie
Więc Boże - broń, więc Boże - chroń
To moje dziecko - nie mam więcej
Ta mała dłoń, to jego dłoń
Pierożek ciepła w mojej ręce
Ja chciałam z nim w ten szary dym
Z poczciwą ludzką menażerią
Tam nie patrz, to teatr
I spluwam przez lewe ramię
To dno, jak pieprz, wyssana kość
I gdy to mówię - wiem że kłamię
I nie chcę brać, i nie chcę grać
Za żaden brylant szczerozłoty
A we mnie Hamlet, jego mać
I kłamię, nawet milcząc o tym
I znów się budzę sinym brzaskiem
I nie wiem jakich bogów wzywać
Gdy trzymam w dłoni własną czaszkę
I znowu pytam - być czy bywać
Więc Boże, zbaw od wzniosłych spraw
Od blichtru masek obelżywych
Od papierowych wieńców, braw
Euforycznego - trup jak żywy
Ten biały sad, to śnieg, to kwiat
Ja nie wiem, choć pojmuję z wiekiem
Że można Bogiem przyjść na świat
Ale umiera się człowiekiem
I znów się budzę sinym brzaskiem
I nie wiem, jakich bogów wzywać
Gdy trzymam w dłoni własną czaszkę
I znowu pytam - być czy bywać
Będziesz Hamletem, będziesz Wieżą
Kogutem dachu w siódmym niebie
Błagam - ja byłam zeszły sezon
I wciąż nie mogę dojść do siebie
Więc Boże - broń, więc Boże - chroń
To moje dziecko - nie mam więcej
Ta mała dłoń, to jego dłoń
Pierożek ciepła w mojej ręce
Ja chciałam z nim w ten szary dym
Z poczciwą ludzką menażerią
Tam nie patrz, to teatr
contributions: