Giczoły Elżbieta Jodłowska

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    2 ratings
Matka będzie mieć bachora,
Leży w łóżku pod pierzyną.
Siostra siedzi na nieszporach -
Bo jest taką religijną.

Nieraz żal mi mojej mamy.
Łza mi czasem z oka spływa.
Wtedy – kiwam giczołami,
Giczołami sobie kiwam.

Ojciec znowu siedzi w mamrze
Za kawały na Bielanach.
Jego wredna pinda – tamże.
Taka para z nich dobrana!

Czy mu źle? Powiedzcie sami:
Żreć dostaje, odpoczywa.
Tylko sobie giczołami,
Giczołami sobie kiwa..

Jakiś typ w niebieskim szalu
Przypiął do mnie się w sobotę.
Łaził za mną tak wytrwale,
Że aż zalazł na Ochotę...

Szeptał brzęcząc moniakami
„Mała, pewnie chcesz zarobić?” – Phi!
A ja – kiwam giczołami,
Giczołami kiwam sobie...

Józka mówi – „Głupiaś, Maniu,
Żeś faceta odstawiła!
Stałabyś się wielką panią,
Gdybyś wreszcie się puściła...

Głupia Józka! - Spójrzcie sami:
Ja w salonach tak jak w grobie!
Tam nie dadzą giczołami,
Giczołami kiwać sobie.”

Często myślę w nocnej porze,
– Co się z mym Emilem dzieje?
Powiesili go już może?
– Był alfonsem i złodziejem.

Świt się budzi z kogutami.
Szubienica stoi krzywa.
A on na niej – giczołami,
Giczołami sobie kiwa...




Rate this interpretation
Rating of readers: Great 2 votes
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim