Blues niepotrzebnych powrotów Elżbieta Adamiak

Dopala się świeca maleńki płomień drży
Powoli zza pieca wychodzą szare sny
Zacięła się płyta adapter się biedzi
Stukają w podłogę zmęczeni sąsiedzi
Wiec idź już nie wracaj nie przeszkadzaj mi

Nie było Cię długo przestałam liczyć dni
Wolałeś te druga kwiaciarkę z vis a vis
Zapomniał korytarz jak brzmią twoje kroki
Nie poznał Cię nawet twój fotel głęboki
Wiec po co tu siedzisz dziwisz nocne ćmy

Posłuchaj latarnie wołają cię zza mgły
No nie patrz tak na mnie wiesz przecież gdzie są drzwi
Potrafię bez Ciebie oddychać i śpiewać
Choć coraz bez barwniej jest ptakom na drzewach
A tamte dwie krople to wcale nie są łzy




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim