Taki ten styl EL Habe
Lyrics
Zero osiem, znowu tu na pełnej kurwie ruszam,
Dzięki mnie ziom wiesz, gdzie są Zielone Wzgórza,
Bicik kopie w banie, nagłośnienie zaraz padnie,
Częstoltliwość tysiąc decybeli w skali EL-Habe,
Nie przestanę, póki pętla w moich uszach brzmi,
Kiedy pizgam wersy, to z zawiasów wypadają drzwi,
Laski kochają ten styl, przy tym każda się rusza,
Gorące klimaty wyżej dwustu stopni celsjusza,
Kochają ten lans, kupują to jak świeże bułki,
Ja nie śląski tamagoczi, białostocki tomagucci,
Śmiało możesz dać se butli, bo uwolnisz orkę,
Moje wersy są bogatsze, niż Kulczyka Orlen,
Nasuń na łeb kołdrę, zatkaj sobie uszy watą,
Gorsze trzęsienia ziemi, jest trzesienie chatą,
Co Ty na to ? psikus coś nie tak z instalacją,
Rymy powodują spięcie, że aż światła gasną,
Drut telegraficzny puszcza moje hasło w miasto,
Odpalasz playliste w ulubionych ziomek masz to,
Stary sprawdz ten styl, kto wbija na membrany,
Dalej puść ten bit, wschodnia liryka witamy,
Bo już nadszedł czas, wyciągam najlepszą kartę,
Białostocki lans, zmiatam komerche jak szmatę
Stary przy mnie jesteś jak Paździoch przy Arnoldzie,
Jestem najgrubszą rybą, a Twój rap jest na głodzie,
Od koneserów słyszę codzień że to jest wykwintne,
Zbierasz propsy za materiał bo wjechałem gościnnie,
Robię to sprytnie, teraz stoję sobie na drugiej lini,
Bo ich hardcore brzmi jakby srali do miski
Takie wyniki, wersy kupione od ruska ze słonecznej,
Myślisz ,że masz fejma, że to dobre ? niekoniecznie,
Bo ja wywróżyłem z fusów przyszłość mej muzyki,
Będzie zabijać jak dżuma zarazę niosąc przez głośniki,
Może to nie hajsu pliki, sam do pasji mej dokładam,
Ja nie daje ciała, przed wytwórnią kolan nie rozkładam,
Robię rap dla publiki, nie pod publikę to za friko,
Patrzę jak hajs ich zepsół, myślę jebać legal hiphop,
Dla mnie pasja grą taktyczną, tak zdobywam duszę,
Ssyłam zbawienny opad rapu tym cierpiącym suszę
Kiedy wjeżdżam na mikrofon to wołacie EL Habe,
To ten typ co potrafi nawijką porwać całą sale,
Dalej puszczasz ten bit, wschodnia liryka wita,
Nie dla ziomów na chodnikach, tylko cipek w stanikach
Kiedy się ze mną witasz, to lansujesz się na maxa,
Jak Cię widzą ze mną, to już jesteś super laska,
To ten typ którego muza działa lepiej niż piguła,
Kiedy wbijam na membrany to hejterzy mają gula,
Sprawdź ocb kurwa, tak jak w wiesz o co chodzi,
Nie zamulam daję temat i Ty też wiesz o co chodzi,
Twoja laska się moczy, teraz nuci mój refren,
Wkurwia Cię gdy tak robi, idąc z Tobą za rękę,
Ale nic nie poradzisz, ja byłem, jestem, będę,
Nie pozbędziesz się koszmaru ja to Freddy Kruger,
Wpadnę do Twojego miasta zrobię ostrą borutę,
Lepszy niż Wenthwort Miller, przebijam ruską wódkę,
Dzięki mnie ziom wiesz, gdzie są Zielone Wzgórza,
Bicik kopie w banie, nagłośnienie zaraz padnie,
Częstoltliwość tysiąc decybeli w skali EL-Habe,
Nie przestanę, póki pętla w moich uszach brzmi,
Kiedy pizgam wersy, to z zawiasów wypadają drzwi,
Laski kochają ten styl, przy tym każda się rusza,
Gorące klimaty wyżej dwustu stopni celsjusza,
Kochają ten lans, kupują to jak świeże bułki,
Ja nie śląski tamagoczi, białostocki tomagucci,
Śmiało możesz dać se butli, bo uwolnisz orkę,
Moje wersy są bogatsze, niż Kulczyka Orlen,
Nasuń na łeb kołdrę, zatkaj sobie uszy watą,
Gorsze trzęsienia ziemi, jest trzesienie chatą,
Co Ty na to ? psikus coś nie tak z instalacją,
Rymy powodują spięcie, że aż światła gasną,
Drut telegraficzny puszcza moje hasło w miasto,
Odpalasz playliste w ulubionych ziomek masz to,
Stary sprawdz ten styl, kto wbija na membrany,
Dalej puść ten bit, wschodnia liryka witamy,
Bo już nadszedł czas, wyciągam najlepszą kartę,
Białostocki lans, zmiatam komerche jak szmatę
Stary przy mnie jesteś jak Paździoch przy Arnoldzie,
Jestem najgrubszą rybą, a Twój rap jest na głodzie,
Od koneserów słyszę codzień że to jest wykwintne,
Zbierasz propsy za materiał bo wjechałem gościnnie,
Robię to sprytnie, teraz stoję sobie na drugiej lini,
Bo ich hardcore brzmi jakby srali do miski
Takie wyniki, wersy kupione od ruska ze słonecznej,
Myślisz ,że masz fejma, że to dobre ? niekoniecznie,
Bo ja wywróżyłem z fusów przyszłość mej muzyki,
Będzie zabijać jak dżuma zarazę niosąc przez głośniki,
Może to nie hajsu pliki, sam do pasji mej dokładam,
Ja nie daje ciała, przed wytwórnią kolan nie rozkładam,
Robię rap dla publiki, nie pod publikę to za friko,
Patrzę jak hajs ich zepsół, myślę jebać legal hiphop,
Dla mnie pasja grą taktyczną, tak zdobywam duszę,
Ssyłam zbawienny opad rapu tym cierpiącym suszę
Kiedy wjeżdżam na mikrofon to wołacie EL Habe,
To ten typ co potrafi nawijką porwać całą sale,
Dalej puszczasz ten bit, wschodnia liryka wita,
Nie dla ziomów na chodnikach, tylko cipek w stanikach
Kiedy się ze mną witasz, to lansujesz się na maxa,
Jak Cię widzą ze mną, to już jesteś super laska,
To ten typ którego muza działa lepiej niż piguła,
Kiedy wbijam na membrany to hejterzy mają gula,
Sprawdź ocb kurwa, tak jak w wiesz o co chodzi,
Nie zamulam daję temat i Ty też wiesz o co chodzi,
Twoja laska się moczy, teraz nuci mój refren,
Wkurwia Cię gdy tak robi, idąc z Tobą za rękę,
Ale nic nie poradzisz, ja byłem, jestem, będę,
Nie pozbędziesz się koszmaru ja to Freddy Kruger,
Wpadnę do Twojego miasta zrobię ostrą borutę,
Lepszy niż Wenthwort Miller, przebijam ruską wódkę,
contributions: