Milość DUO Bożena Boba-Dyga
Lyrics
Wstaje pierwsza i krząta się po głowie
porządkuje feerię obrazów i kolejność uczuć
siebie usuwa z drogi
stara się stąpać tak cicho jakby jej nigdy nie było.
Nie dotykam jej ranną
taką mamy umowę i czekam
żeby się rozmyła w monotonii pamięci
nielojalności czasu.
Czekam żeby wreszcie nie czekać
cały boży dzień.
Nadchodzi wieczór i co dalej, drogi Lao Tzu?
W tym miejscu zacinam się i konfunduję widownię
te przymrużone oczy chińskiego kota.
Zawsze w tym samym miejscu zmroku
przechodzę na drugą stronę słowa, za obraz.
Tam nie ma pojęcia samozaćmiewania.
Jest wejście w światło, jedna pora czasu
i jej twarz ufna, nieponiżona
na wysokości naszych oczu i ust.
porządkuje feerię obrazów i kolejność uczuć
siebie usuwa z drogi
stara się stąpać tak cicho jakby jej nigdy nie było.
Nie dotykam jej ranną
taką mamy umowę i czekam
żeby się rozmyła w monotonii pamięci
nielojalności czasu.
Czekam żeby wreszcie nie czekać
cały boży dzień.
Nadchodzi wieczór i co dalej, drogi Lao Tzu?
W tym miejscu zacinam się i konfunduję widownię
te przymrużone oczy chińskiego kota.
Zawsze w tym samym miejscu zmroku
przechodzę na drugą stronę słowa, za obraz.
Tam nie ma pojęcia samozaćmiewania.
Jest wejście w światło, jedna pora czasu
i jej twarz ufna, nieponiżona
na wysokości naszych oczu i ust.
contributions: