Natrętny przyjaciel Domek na skale
Lyrics
Raz do wioski znanej z gościnności
w środku nocy przybył miły gość.
Przyjaciela trzeba więc ugościć,
a tu chleba nie ma, jak na złość.
Przyjaciel głodny, no to trzeba
gdzieś pomimo nocy, zdobyć chleb.
Wybrać się więc z domu w nocy, trzeba.
Może choć w piekarni będzie chleb?
O, nie! Wszystko już zamknięte!
O, nie! Już zamknęli sklep!
W domu czeka gość, więc chleb się musi znaleźć!
Mój przyjaciel głodny przecież jest.
Gospodarz, zatem, biegnie do sąsiada.
To - przyjaciel. Musi pomóc, lecz
jest zbyt późno..., no więc nie wypada...
Wszyscy śpią. Zamknięte. Cisza wręcz.
Mimo wstydu, do drzwi w nocy puka,
no i błaga o bochenki trzy.
„Daj mi trzy bochenki, proszę! Słuchaj,
niespodziany gość jest w domu mym."
O, nie. Sąsiad nie pomaga.
O, nie! On po prostu śpi.
Chociaż słodko chrapie - trzeba go wybłagać.
„Będę błagał, aż on... pomoże mi!"
A gdy go zbudził - tylko go rozwścieczył:
„Odejdź, stary! Zbudzisz cały dom!
Patrz jak późno! Przecież... nie zaprzeczysz!?
Daj mi spokój, proszę ! I idź stąd!
Mimo, że został odrzucony
pukał, błagał, bo nadzieję miał.
Nie ustawał błagał, jak natchniony
żeby chleby trzy mu sąsiad dał.
Proszę! Otwórz drzwi i pomóż!
Pożycz bochny chleba trzy!
Sklepy są zamknięte! Głodny gość jest w domu
czeka na mnie, więc wstań i pomóż mi.
Pomimo odmów, mimo drzwi zamkniętych
błagał, i próbował z całych sił
Chcąc już mieć w swym domu spokój święty
dał mu sąsiad piękne - bochny trzy.
Zyskał w sąsiedzie przyjaciela
co mu pomóc w biedzie w końcu chciał.
Wracał więc szczęśliwy już z chlebkami trzema,
dumny, że tak w swym błaganiu trwał.
Proście - a będzie wam dane!
Pukajcie - a otworzą drzwi!
Szukać chciej wytrwale - znajdziesz to, czego szukasz!
Jeśli prosisz - Bóg pomoże Ci!
Otrzymał człowiek trzy bochenki całe,
no bo był wytrwały, tak jak ty.
Wiesz, że kiedy modlisz się wytrwale,
to mogą się spełniać Twoje sny!
Przyjaciel znajdzie się w potrzebie,
no bo słucha Twoich modlitw Bóg.
Pan słucha Twych modlitw, tam w Niebie,
żeby każdy być szczęśliwy mógł.
w środku nocy przybył miły gość.
Przyjaciela trzeba więc ugościć,
a tu chleba nie ma, jak na złość.
Przyjaciel głodny, no to trzeba
gdzieś pomimo nocy, zdobyć chleb.
Wybrać się więc z domu w nocy, trzeba.
Może choć w piekarni będzie chleb?
O, nie! Wszystko już zamknięte!
O, nie! Już zamknęli sklep!
W domu czeka gość, więc chleb się musi znaleźć!
Mój przyjaciel głodny przecież jest.
Gospodarz, zatem, biegnie do sąsiada.
To - przyjaciel. Musi pomóc, lecz
jest zbyt późno..., no więc nie wypada...
Wszyscy śpią. Zamknięte. Cisza wręcz.
Mimo wstydu, do drzwi w nocy puka,
no i błaga o bochenki trzy.
„Daj mi trzy bochenki, proszę! Słuchaj,
niespodziany gość jest w domu mym."
O, nie. Sąsiad nie pomaga.
O, nie! On po prostu śpi.
Chociaż słodko chrapie - trzeba go wybłagać.
„Będę błagał, aż on... pomoże mi!"
A gdy go zbudził - tylko go rozwścieczył:
„Odejdź, stary! Zbudzisz cały dom!
Patrz jak późno! Przecież... nie zaprzeczysz!?
Daj mi spokój, proszę ! I idź stąd!
Mimo, że został odrzucony
pukał, błagał, bo nadzieję miał.
Nie ustawał błagał, jak natchniony
żeby chleby trzy mu sąsiad dał.
Proszę! Otwórz drzwi i pomóż!
Pożycz bochny chleba trzy!
Sklepy są zamknięte! Głodny gość jest w domu
czeka na mnie, więc wstań i pomóż mi.
Pomimo odmów, mimo drzwi zamkniętych
błagał, i próbował z całych sił
Chcąc już mieć w swym domu spokój święty
dał mu sąsiad piękne - bochny trzy.
Zyskał w sąsiedzie przyjaciela
co mu pomóc w biedzie w końcu chciał.
Wracał więc szczęśliwy już z chlebkami trzema,
dumny, że tak w swym błaganiu trwał.
Proście - a będzie wam dane!
Pukajcie - a otworzą drzwi!
Szukać chciej wytrwale - znajdziesz to, czego szukasz!
Jeśli prosisz - Bóg pomoże Ci!
Otrzymał człowiek trzy bochenki całe,
no bo był wytrwały, tak jak ty.
Wiesz, że kiedy modlisz się wytrwale,
to mogą się spełniać Twoje sny!
Przyjaciel znajdzie się w potrzebie,
no bo słucha Twoich modlitw Bóg.
Pan słucha Twych modlitw, tam w Niebie,
żeby każdy być szczęśliwy mógł.
contributions: