Rossie-O! Cztery Refy
Lyrics and guitar chords
Gdy byłem chłopcem, matka mi dawała dobre rady:
Ref:
Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie!
Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie - o!
Dziewczyny całuj, bo jak nie, to zrosną im się wargi.
Potem porwał mnie wiatr na kilka lat i nic, tylko pływanie;
Ale przyszedł czas, napęczniał maszt i wziąłem się za panie.
Gdy zrobiłem to angielskiej girl, wrzeszczała tak jak wściekła;
Zatkałem plastrem wargi jej, wysłałem ją do piekła.
Barania skóra, smoła i wosk to doskonały plaster;
Im bardziej chciała wypluć go, on tężał coraz bardziej.
Słuchajcie, kiedy śpiewam wam o mojej słodkiej Nancy;
Ma biodra jak kocioł, a lubię też jej fałdki i falbanki.
W Liverpoolu, ja wiem, dziewczyny jak pieprz, ej, słodkie są i dzikie,
Ale żadnej z nich nie równać się z dziewczynami z mej ulicy.
W irlandzkiej wsi gnijący torf kopałem całe lata,
Na cytryniarzu pływam dziś, gnijące ciągam brasy.
St. Patrick dżentelmenem był i facetem przyzwoitym;
Zbudował kościół w Dublin Town i wieżę, i kaplicę.
Z Irlandii wygnał węże i wysączył całą whisky,
A potem w tan i śpiewał, i grał, i luzem puszczał zmysły.
Hej, ruszał w tan i śpiewał, i grał, bo dziewczyny chciał ratować;
Syrena z tego ogon ma, że zrosły jej się... nogi. (wargi - sic!)
Każesz nam zwać się oficerem, a sam nie potrafisz związać liny;
Nie umiesz nawet prosto stać, kiedy statek w sztormie płynie.
A
E
Ref:
Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie!
A
D
A
G
Hej, haul away, podciągnij kieckę Rossie - o!
A
D
A
G
A
Dziewczyny całuj, bo jak nie, to zrosną im się wargi.
Potem porwał mnie wiatr na kilka lat i nic, tylko pływanie;
Ale przyszedł czas, napęczniał maszt i wziąłem się za panie.
Gdy zrobiłem to angielskiej girl, wrzeszczała tak jak wściekła;
Zatkałem plastrem wargi jej, wysłałem ją do piekła.
Barania skóra, smoła i wosk to doskonały plaster;
Im bardziej chciała wypluć go, on tężał coraz bardziej.
Słuchajcie, kiedy śpiewam wam o mojej słodkiej Nancy;
Ma biodra jak kocioł, a lubię też jej fałdki i falbanki.
W Liverpoolu, ja wiem, dziewczyny jak pieprz, ej, słodkie są i dzikie,
Ale żadnej z nich nie równać się z dziewczynami z mej ulicy.
W irlandzkiej wsi gnijący torf kopałem całe lata,
Na cytryniarzu pływam dziś, gnijące ciągam brasy.
St. Patrick dżentelmenem był i facetem przyzwoitym;
Zbudował kościół w Dublin Town i wieżę, i kaplicę.
Z Irlandii wygnał węże i wysączył całą whisky,
A potem w tan i śpiewał, i grał, i luzem puszczał zmysły.
Hej, ruszał w tan i śpiewał, i grał, bo dziewczyny chciał ratować;
Syrena z tego ogon ma, że zrosły jej się... nogi. (wargi - sic!)
Każesz nam zwać się oficerem, a sam nie potrafisz związać liny;
Nie umiesz nawet prosto stać, kiedy statek w sztormie płynie.
contributions: