Zdumiony Czaqu
Lyrics
-
3 favorites
Zabił, oszukał, zdradził, ocalił
Skoczył, utonął, zbudował i spalił
Dał komuś coś, czego on nigdy by nie dał
Zasłonił swym ciałem, a wcześnie je sprzedał
Wykrzyknął, zamilknął,
Powiedział dlaczego tak mocno się modli?! – on pluje na niebo
Zawinił, choć święty tak bardzo ją kochał
Był twardy jak kamień i tak jak wierzby szlochał
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Nie wołał o więcej i przeżył, nie umarł
Znał jedno jedyne – uderzył jak umiał
Okłamał tak szczerze...
Dla kogo? Za ile?
Obiecał i trzymał swe słowa przez chwile
Pokocha bez przyczyn, połamie zasady
Pobiegnie na górę i zejść już nie da rady
Przytuli, odrzuci, zaciśnie, uwolni,
Na tyle chcą życia na ile są wolni
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Wystrzelił, oczernił, bez szansy wyzdrowiał
Miał szczęście bez granic i wszystko pochował
Zrozumiał jak wiele jest wciąż do zrozumienia
Tak dużo już zmienił, właściwie nic nie zmieniał
W rozpaczy i gniewie, z oznaką radości
Ze łzami na dłoniach pokonał słabości
Zasłynął z pogardy, szanuje go wielu
Samotny, wrażliwy pomaga bez celu
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Skoczył, utonął, zbudował i spalił
Dał komuś coś, czego on nigdy by nie dał
Zasłonił swym ciałem, a wcześnie je sprzedał
Wykrzyknął, zamilknął,
Powiedział dlaczego tak mocno się modli?! – on pluje na niebo
Zawinił, choć święty tak bardzo ją kochał
Był twardy jak kamień i tak jak wierzby szlochał
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Nie wołał o więcej i przeżył, nie umarł
Znał jedno jedyne – uderzył jak umiał
Okłamał tak szczerze...
Dla kogo? Za ile?
Obiecał i trzymał swe słowa przez chwile
Pokocha bez przyczyn, połamie zasady
Pobiegnie na górę i zejść już nie da rady
Przytuli, odrzuci, zaciśnie, uwolni,
Na tyle chcą życia na ile są wolni
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Wystrzelił, oczernił, bez szansy wyzdrowiał
Miał szczęście bez granic i wszystko pochował
Zrozumiał jak wiele jest wciąż do zrozumienia
Tak dużo już zmienił, właściwie nic nie zmieniał
W rozpaczy i gniewie, z oznaką radości
Ze łzami na dłoniach pokonał słabości
Zasłynął z pogardy, szanuje go wielu
Samotny, wrażliwy pomaga bez celu
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
contributions:
Most popular songs Czaqu
- 11 Egoista
- 12 Druga strona nieba
- 13 Człowiek
- 14 Czekają na cud
- 15 Czaqu
- 16 Adrenalina
- 17 Nonbeter Populisto
- 18 Smutne drzewo
- 19 Gdy cię zobaczę
- 20 II stopień schizofrenii
Dziekówka!