Cztery mile za Warszawą x2
Ojciec wydał córkę za mąż x2
Ona wyszła za Henryka x2
Za wielkiego rozbójnika x2
On po górach, on po lasach x2
Ona sama w tych szałasach x2
Raz jej przyniósł chustę białą x2
Całą we krwi umazaną x2
Ona prała i płakała x2
Bo tę chustę poznawała c2
A ta chusta brata mego x2
Wczoraj w nocy zabitego x2
Synek pyta gdzie jest mama x2
Tam na łączce pochowana x2
Cztery noże, trzy widelce x2
Henryk wbił swej żonie w serce x2
Synek pyta gdzie jest tata x2
On tam wisi jak ta szmata x2
Tam na górze biją dzwony x2
To już Henryk powieszony x2
Cztery mile za Warszawą
Wydał ojciec córkę za mąż
Wyszła ona za Henryka
Za wielkiego rozbójnika
On po górach,on po latach
Ona sama w tych szałasach
Więc jej przyniósł chustę białą
Całą we krwi umazaną
Żonko żonko wypierz mi ją
I na słonku wysusz mi ją
Żonka prała i płakała
Bo po chuście poznawała
To jest chusta brata mego
Wczoraj w nocy zabitego
Gdy syneczka usypiała
Tak mu do snu zaśpiewała
Synku synku nie bądź taki
Jak Twój ojciec zabijaki
Henryk nie spał wszystko słyszał
I ze złości aż zadyszal
Wyprowadził ją na łączkę
I wykręcił białą rączkę
I wydłubał oczka białe
Wśród paproci pochowane
Cztery noże dwa widelce
I przebite synka serce
Już w kościele dzwony biją
Bo Henryka dziś zabiją
Tak się kończy ta ballada
O Henryku rozbójniku
tekst jest dokładnie taki jaki ok 25 lat temu śpiewała moja babcia... rzeczywiście zaczynało się od cztery mile za warszawą... ale reszta mi się zgadza... nie pamiętałam tylko końcówki.. z kolei drugiej wersji, o której pisał bulldoost nie znałam...
Cztery mile za Warszawą x2
Ojciec wydał córkę za mąż x2
Ona wyszła za Henryka x2
Za wielkiego rozbójnika x2
On po górach, on po lasach x2
Ona sama w tych szałasach x2
Raz jej przyniósł chustę białą x2
Całą we krwi umazaną x2
Ona prała i płakała x2
Bo tę chustę poznawała c2
A ta chusta brata mego x2
Wczoraj w nocy zabitego x2
Synek pyta gdzie jest mama x2
Tam na łączce pochowana x2
Cztery noże, trzy widelce x2
Henryk wbił swej żonie w serce x2
Synek pyta gdzie jest tata x2
On tam wisi jak ta szmata x2
Tam na górze biją dzwony x2
To już Henryk powieszony x2
Wydał ojciec córkę za mąż
Wyszła ona za Henryka
Za wielkiego rozbójnika
On po górach,on po latach
Ona sama w tych szałasach
Więc jej przyniósł chustę białą
Całą we krwi umazaną
Żonko żonko wypierz mi ją
I na słonku wysusz mi ją
Żonka prała i płakała
Bo po chuście poznawała
To jest chusta brata mego
Wczoraj w nocy zabitego
Gdy syneczka usypiała
Tak mu do snu zaśpiewała
Synku synku nie bądź taki
Jak Twój ojciec zabijaki
Henryk nie spał wszystko słyszał
I ze złości aż zadyszal
Wyprowadził ją na łączkę
I wykręcił białą rączkę
I wydłubał oczka białe
Wśród paproci pochowane
Cztery noże dwa widelce
I przebite synka serce
Już w kościele dzwony biją
Bo Henryka dziś zabiją
Tak się kończy ta ballada
O Henryku rozbójniku
Wszystko oczywiście śpiewne dwa razy